niedziela, 12 sierpnia 2012

Groby dla żywych cieląt-Krowy z dziurami w brzuchu - Smutne życie świń i kur -eksperymenty najwiekszego KATA na świecie czyli człowieka

To nie jest żadna nauka ani postęp nauki, to jest WSTECZNICTWO człowieka w najgorszym wydaniu. Patrząc na takie zdjęcia normalnego człowieka targać może tylko obrzydzenie. W głowie mi się nie mieści do czego człowiek jest zdolny. 
Na blogu http://markonarium.blogspot.com/ trafiłam na artykuł i poniżej umieszczam go w całości;


Hodowla cielęciny ?

Przez zupełny przypadek natrafiłem na zdjęcie umieszczone przez (tak w jednej chwili pomyślałem) jakiegoś eko-oszołoma. Na zdjęciu są niby skrzynie cielęce, w których przechowuje się młode cielaki płci męskiej, aż trochę podrosną i nabiorą wagi. Zresztą, nie będę powtarzać:

Pomysł wydawał mi się tak idiotycznie dziwny, jak koty bonzai, o których kilka lat temu była afera w Necie. Pamiętam, jak się wtedy skończyło, dlatego nie dałem wiary i zacząłem szukać. Najpierw zacząłem szukać tego zdjęcia. Google pokazuje, że krąży ono po Facebooku i tylko po nim.
Później szukałem informacji o firmie, która rzekomo coś takiego uprawia. Znów znalazłem jakieś pojedyncze i stare artykuły z pomniejszych gazet. Ciągle nie dawało mi spokoju, CO JEST NA TYCH ZDJĘCIACH. Bo nie trzeba szukać dowodów na to okrucieństwo, jeśli okaże się, że zdjęcie przedstawia coś zupełnie innego.
Przed chwilą znalazłem na stronie http://zbiorniki.szczecin.pl/domki/cieleta.html coś takiego i szczęka mi opadła.

Podobieństwo jest zbyt duże, aby to był przypadek. 
Z jednej strony czytam: 
"Cielak spędza w skrzyni całe swoje życie czyli 4 miesiące. Gdy na specjalnej mieszance żywieniowej osiągnie wagę ok 150kG jest wyciągany ze skrzyni i zabijany."
"Ich pozbawione ruchu mięśnie zachowują niemowlęcą, apetyczną miekkość aż do dnia uboju" 

A z drugiej strony:
"Badania dowodzą, że zwierzęta hodowane w domkach dla cieląt są zdrowsze, mają lepszą odporność i większą wagę po odsadzeniu od matki, a także charakteryzują się niższym współczynnikiem zachorowań i umieralności. Domki dają możliwość odseparowania poszczególnych cieląt, co skutecznie zapobiega przenoszeniu chorób i jest dużym krokiem ku polepszeniu warunków chowu zwierząt."
Domek kosztuje 1200zł i ma certyfikaty oraz świadectwa...
Jak zwykle w takich przypadkach rodzi się pytanie, kto kogo robi w bambuko.

Autor: 

Buszując po internecie znalazłam jeszcze więcej dowodów na debilizm pseudonaukowców i innych wariatów. Krowy z dziurą w brzuchu;

Pseudonaukowcy twierzą, że wywiercenie w brzuchu takiego otworu nie boli zwierzęcia.... hmmm no tak zapomniałam, że już Kościół Katolicki głosił, że "zwierzęta nic nie czują, nie mają rozumu i duszy".
Ciekawe kiedy człowiek sam sobie zacznie wiercić takie otwory w ramach "eksperymentu naukowego"? Niektórym przydałyby się "dziury w głowie" za takie eksperymenty..?

Na stronie http://odkrywcy.pl/kat,111398,title,Krowy-z-dziura-w-brzuchu,wid,13585096,wiadomosc.html jest artykuł o powodach tej rzezi; zamieszczam go poniżej:


Krowy, którym hodowcy dosłownie „wiercą dziurę w brzuchu”. Przekonaj się, co znajduje się w ich żołądkach!.

Udomowienie bydła, które nastąpiło tysiące lat temu zapewniło człowiekowi niezależność i spokojny byt. W ślad za tym poszła ingerencja człowieka w rozmnażanie i rozwój tych zwierząt. Tworzyliśmy takie odmiany, które w pełni odpowiadały naszym potrzebom. Gdy i to okazało się niewystarczające, zaczęliśmy modyfikować geny krów, kóz i trzody chlewnej. Dziś stawiamy kolejny krok, po raz wtóry kryjąc się za usprawiedliwiająca nas woalką nauki. W dzisiejszych oborach hodujemy krowy, którym w brzuchu za życia robi się otwór o średnicy 15 cm! 


Głównymi pobudkami do tego typu ingerencji w ciało krowy są potrzeby naukowe. Pierwsze „dziurawe krowy” pojawiły się w hodowlach uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych i do dziś w tego typu ośrodkach jest ich najwięcej. Wgląd do żołądka pozwala analizować proces trawienia, przeprowadzać eksperymenty. "Dziurawa krowa" jest także doskonałym materiałem dla studentów, by mogli zgłębiać tajniki zwierzęcego organizmu. To jakby anatomia i fizjologia na żywo. 

Los większości młodych wołów jest przesądzony. Nim osiągną 2. rok życia trafiają do rzeźni. Te, które kwalifikują się do wykonania otworu (czyli fistulizacji), nazywanego fachowo fistulą, czeka "lepszy" żywot. Ich rola sprowadzać się będzie do konsumowania i poddawania się eksperymentom – jak zapewniają naukowcy i hodowcy – całkowicie bezbolesnych. W istocie, gdy obserwujemy zwierzęta, których wkłada się ręce w gumowych rękawicach do żołądka, wydają sie niczym nie wzruszone. Czy jednak nie jest to rażące wykorzystywanie niewinnych i nieświadomych krów? 

Otwór, który powstaje w wyniku nacięcia w lewym boku krowy jest następnie wzbogacany o gumową cewkę. Dzięki temu skóra się nie zrasta i łatwo zajrzeć do wnętrza poddanej fistulizacja krowy. Otwór cewki ma zazwyczaj 15 cm średnicy i pozwala na swobodne wprowadzenie ręki człowieka do wnętrza krowiego organizmu. Dziura prowadzi wprost do żwacza – jednej z przegród żołądka przeżuwaczy. Żwacz jest miejscem, gdzie pokarm trafia z przełyku po uprzednim skonsumowaniu przez zwierzę. To miejsce, gdzie następuje wstępne trawienie – znajdują się tam bakterie symbiotyczne, które umożliwiają przeżuwaczom trawić celulozę, której bogatym źródłem jest trawa – podstawa diety krów.

Analizując treść pokarmową zawartą w żwaczu, naukowcy-weterynarze badają proces trawienia, obliczając tempo rozkładu celulozy i innych cukrów. Fistula pozwala także na wprowadzenie innego niż trawa pokarmu wprost do żołądka krowy. Takie czynności służą opracowaniu najbardziej optymalnych diet dla zwierząt hodowlanych. 

Za oceanem „dziurawe krowy” budzą coraz więcej entuzjazmu. Na Starym Kontynencie, widok tych zwierząt prawdopodobnie oburzyłby niejedną społeczność, nie tylko obrońców praw zwierząt. Amerykańskie krowy są prezentowane podczas targów, na festiwalach nauki, podczas dni otwartych uniwersytetów i instytutów weterynarii. Zarówno studenci, dzieci oraz dorośli mają szansę ubrać długie gumowe rękawice i zajrzeć do brzucha krowy. Organizatorzy tego typu wydarzeń zapewniają, że zbliża to społeczeństwo do zagadnień rolnictwa. Ponadto, niepowtarzalne krowy budzą ogólne zainteresowanie, szczególnie u dzieci, które któregoś dnia mogą wkroczyć w szeregi hodowców i weterynarzy, na czym najbardziej zależy organizatorom. 


"Doświadczenia naukowe" to tylko pretekst i mydlenie ludziom oczu. W dobie rozwoju techniki, metod diagnostycznych jak np USG i inne, potrzeba wiercić dziury w brzuchu, żeby zobaczyć co krowa ma w środku???????
To są jakieś kpiny! Ten "wynalazek" jest dla wygody hodowców a raczej pseudohodowców-oprawców-rzeźników, by zwierzęta szybciej karmić i BY JADŁY TYLE ILE CZŁOWIEK IM DAJE - BY UTUCZYĆ JE DO WAGI JAKĄ HODOWCA WYZNACZYŁ....ODPOWIEDNIA WAGA KROWY TO WIĘKSZA KASA...

KROWY Z DZIURAMI W BRZUCHU I CIELĘTA W 

KLATKACH TO UROJENIA I DEBILIZM 

PSEUDOHODOWCÓW!!!!!


TO JEST EKOLOGICZNA I NORMALNA_TAKA JAKA 

POWINNA WYGLĄDAĆ HODOWLA KRÓW- NA ŁĄCE 

JAK OD ZARANIA DZIEJÓW 


więcej fot i info na stronach:
 http://www.wykop.pl/ramka/52523/dziurawe-krowy-img/
http://empatia.pl

A tu również interesujące wiadomości o ludności "katolickiego kraju........

"W ponad 30-stopniowym upale, przykryty folią i przyciśnięty krzesłem, przez dwa dni na działkach w Ciechanowie konał, przeraźliwie wyjąc, pies. "- http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/to-niehumanitarne-przez-dwa-dni-konal-w-upale,1,5184391,wiadomosc.html

A jak się mają KURKI I KURCZCZKI ??? 





"SMUTNE ŻYCIE ŚWINI" 



W związku z pogarszającymi się z roku na rok warunkami życia zwierząt, hodowanych masowo w celach konsumpcyjnych, powstaje coraz więcej organizacji walczących o godne warunki życia tychże zwierząt. Ich prawa są bezustannie łamane - dotyczy to głównie krów, koni, drobiu i świń. W wielu krajach powstają programy rządowe oraz akcje edukacyjne przeprowadzane w mediach, które pokazują prawdę o niehumanitarnym traktowaniu zwierząt. Jamie Oliver, który znany jest już ze swojej walki o prawa drobiu, w jednym z najnowszych dokumentów "Jamie ratuje brytyjski bekon" za cel postawił sobie uzmysłowienie ludziom, w jak koszmarnych warunkach żyją jedne z inteligentniejszych zwierząt, czyli świnie, zwłaszcza te hodowane na tzw. tanie mięso.

Charakterystyka gatunku





Świnie uznawane są za jedne z najbardziej inteligentnych zwierząt. Dzielą się na świnie udomowione, hodowane w gospodarstwach rolnych, zależne od człowieka oraz świnie dzikie, żyjące w lasach i na terenach oddalonych od ludzkich siedlisk. Niezależnie od gatunku charakteryzują się podobnymi cechami. Są samodzielne, towarzyskie, stadne i opiekuńcze, a także mają silną potrzebę poznawania i badania otoczenia, w jakim się znajdują. Na ten luksus mogą pozwolić sobie obecnie głównie świnie dzikie, które na wolności są w stanie przemierzać do kilkunastu kilometrów dziennie, aby zdobyć pożywnie i poznać teren. Zazwyczaj łączą się w stada, którym przewodzi kilka samic. W okresie macierzyńskim obserwowalne są u nich niezwykle mocne odruchy opiekuńcze. Ponadto zwierzęta te posiadają doskonały węch, co przejawia się silną potrzebą rycia w ziemi, a tym samym przebywania w otoczeniu ciekawym, przestronnym, które mogą z łatwością eksplorować. Mają także określone wymagania żywieniowe. Głównie spożywają rośliny, ich korzenie oraz małe zwierzęta. Niestety odkąd świnie zaczęły być udamawiane przez człowieka i hodowane w celach konsumpcyjnych, zwłaszcza w wielkich fermach przemysłowych, wszystkie prawa tych zwierząt zostały im zabrane, a naturalne instynkty, które teraz obserwuje się jedynie u dzików, wygasają. Codzienna, swobodna egzystencja, wpisana w ich naturę, wielokrotnie zostaje stłumiona i zamieniana w pasmo udręk i stresu. Dla tak inteligentnych i wrażliwych zwierząt jest to stan niewyobrażalny i wiąże się on z dużym cierpieniem, nie tylko fizycznym, ale także psychicznym.

Hodowla

Dawniej, w rodzinnych gospodarstwach rolnych, świnie hodowane były w warunkach zbliżonych do naturalnych. Obecnie takich gospodarstw jest niewiele, a chlewnie przemysłowe, w których liczy się jedynie zysk finansowy, ignorują prawa zwierząt. Obecnie w większości ferm stosuje się chów w chlewniach o podłożu rusztowym, gdzie świnie po pierwsze zamykane są wkojcach – ten proceder tyczy się zwłaszcza macior rozpłodowych, a po drugie nie mają kontaktu z naturą, świeżym powietrzem i naturalnym podłożem, w którym mogłyby ryć. Podstawowe potrzeby tych zwierząt respektowane są w niewielu chlewniach, w których praktykuje się wolny chów, a gospodarze szanują prawa zwierząt. Fermy te są dość drogie w utrzymaniu, a na zysk czeka się znacznie dłużej niż w fermach przemysłowych. Za to gwarantują one mięso doskonałej jakości, a przy okazji konsument ma pewność, że zwierzę było traktowane humanitarnie. W Polsce ta ostatnia forma hodowli świń jest nadal praktykowana w mniejszych gospodarstwach. Często spotyka się także chlewnie z wolnym wybiegiem, gdzie świnie mają kontakt z naturalnym środowiskiem, a podłoga chlewni wyłożona jest słomianą podściółką, w której mogą ryć. Na taką swobodę niestety nie mogą liczyć świnie spędzające cały swój żywot w indywidualnych kojcach. Dlatego też wszelkie organizacje ekologiczne walczące o prawa zwierząt, również hodowlanych, m.in. Animal Walfare Institute, starają się wpłynąć na producentów wieprzowiny oraz organy państwowe, aby regulacje prawne dotyczące hodowli i uboju świń zakazywały niehumanitarnych praktyk uprawianych zwłaszcza przez wielkie koncerny. Prawo europejskie dotyczące kwestii hodowli trzody chlewnej ma zostać zmienione w 2013 roku. Ma się w nim znaleźć zapis o kompletnym zakazie stosowania kojców dla macior rozpłodowych.

Chlewnie przemysłowe






Konsumując ulubione wędliniarskie wieprzowe przysmaki, zwłaszcza te tańsze, przeznaczone na rynek masowy, nie zastanawiamy się nad warunkami, w jakich dane zwierzę żyło, z jakim cierpieniem się spotkało i w jak bestialski sposób zostało pozbawione życia. Praktyki tych największych koncernów i dużych chlewni pozostawiają wiele do życzenia. Ich zapędy monopolistyczne, jeśli chodzi o rynek mięsa wieprzowego, przekładają się na warunki bytu trzody chlewnej. Zazwyczaj prawda o sytuacji zwierząt w takich fermach jest ukrywana przed światem, jedynie indywidualne śledztwa grup walczących o prawa zwierzęt obnażają ją. Przed oczami staje obraz drastyczny i przerażający. Świnia jest traktowana jak przedmiot, od chwili narodzin, poprzez dość krótkie życie aż do śmierci w katuszach. Świnie hodowane w tzw. chlewniach o podłożu rusztowym lub w zamkniętych kojcach nie mogą się poruszać, chodzić po świeżym powietrzu, nie widzą światła, są izolowane od innych świń w stadzie - to tyczy się głównie knurów i małych prosiąt, przez co dziczeją, stają się agresywne, otępiałe i znudzone. Dodatkowo ich ból psychiczny potęgowany jest przez ból fizyczny. W chlewniach nie używa się żadnych środków znieczulających, ani przy obcinaniu ogonów małych prosiąt, ani przy kastracji knurów. Świnie są intensywnie tuczone, a przy tym nie mają możliwości poruszania się i wykonywania jakichkolwiek ruchów, przez co wielokrotnie dochodzi do licznych zwyrodnień stawów, a wręcz do pękania kości. Ten brak ruchu i miejsca na ruch prowadzi do sytuacji, w której, te wbrew pozorom bardzo czyste zwierzęta, zmuszane są do stania we własnych odchodach, a mocznik wżera się w ich skórę. Ponadto lubiące dość urozmaicone, pełne wartości odżywczych, naturalne jedzenie, takie jak korzonki czy rośliny, dostają sztucznie ulepszoną karmę, wzbogaconą hormonami wzrostu oraz antybiotykami, co nie przekłada się na ich stan zdrowia, ale również jakość spożywanego mięsa. W końcu przychodzi moment uboju, który jest niczym innym niż masową rzezią. Świnie rażone są prądem i w tym momencie podobno nie czują bólu, jednak ten stan trwa niedługo, więc w wielu przypadkach są zarzynane żywcem, wielokrotnie również żywcem obdzierane są ze skóry. To smutna prawda nie tylko o bestialskim traktowaniu zwierząt, ale także smutna prawda o człowieku, który do tego doprowadził.

Wpływ na środowisko

Hodowla trzody chlewnej w zintensyfikowanych gospodarstwach nie tylko niekorzystnie wpływa na same zwierzęta i jakość życia konsumentów mięsa z nich produkowanego, ale także na środowisko naturalne. Wysoka koncentracja zwierząt na jednym terenie, jaka ma miejsce w wielkoprzemysłowych fermach tuczu trzody chlewnej, wpływa ujemnie na środowisko. Występują tam wysokie stężenia szkodliwych gazów, odorów oraz skażenia wód gruntowych i powierzchniowych. Funkcjonowanie takich ferm jest szczególnie uciążliwe dla mieszkańców okolicznych terenów. Taka sytuacja ma miejsce w krajach, które przewodzą w produkcji żywca wieprzowego, do nich należy zaliczyć niepokonane do tej pory Stany Zjednoczone, a w Europie: Holandię, Hiszpanię, Danię i Wielką Brytanię. Duży procent gospodarstw w tychże krajach przekracza ilość 1000 sztuk trzody chlewnej, co oczywiście wiąże się z dużymi stratami dla środowiska. W Polsce również takie powstają, a ponadto polskie normy prawne ze względu na dość dużą elastyczność tylko, zachęcają zachodnich producentów wieprzowiny do otwierania wielkoprzemysłowych chlewni, w których nie respektuje się praw zwierząt. Przykładem może być wielki amerykański koncern, który również w Polsce zaczął wprowadzać swój system tuczu i uboju trzody chlewnej.
W nowym dokumencie emitowanym na antenie Kuchni.tv"Jamie ratuje brytyjski bekon" Jamie Oliver po rozprawieniu się już ze sprawą biednych kurczaków, podejmuje walkę o prawa świń. W swoim kolejnym show chce zwrócić uwagę widzów na warunki życia trzody chlewnej. W programie nie przebiera w środkach. Uważa, że osoby, które jedzą tanią wieprzowinę mają pełne prawo, a nawet obowiązek wiedzieć, w jaki sposób zwierzęta są traktowane przez producentów żywności. Oliver uważa, że jeśli zmieni to nawyki konsumpcyjne choćby 5% Brytyjczyków, warto jest zrealizować tak trudny i kontrowersyjny program. Ponadto zachęca do wspierania lokalnych hodowców i pokazuje, ze nie ma powodów, aby kupować importowaną wieprzowinę. Polscy producenci i konsumenci mięsa wieprzowego również mogliby pójść w jego ślady.


27 komentarzy:

  1. Moja droga! Chwali się, że dotarłaś do tych materiałów i szerzysz wiedzę o tym co się dzieje w hodowlach przemysłowych. Ja osobiście ubolewam nad tym do tego stopnia że postanowiłam w ogóle przestać jeść mięso żeby nie przyczyniać się do tego "holocaustu" zwierząt. Mam tylko jedno ale do Twojego artykułu. Kościół katolicki nie mówi nic o tym że zwierzęta nie mają rozumu i nic nie czują. To straszna bzdura. Jezus kazał nam opiekować się braćmi mniejszymi. Kościół mówi tylko, że zwierzęta nie mają duszy w znaczeniu metafizycznym. Co oznacza, że nie pójdą ani do nieba ani do piekła. tylko tyle. Wiadomo od dawna, że są mądre, potrafią się bawić i kochać. Jak my. albo bardziej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odwiedziny :) na moim blogu staram się zwracać uwagę na rzeczy ważne, które wielu ludzi omija dla wygody.

    Odnośnie "nauczania" kościoła o zwierzętach; Każdy dobrze pamięta lekcje religii, kiedy to ksiądz opowiadał jakie to zwierzęta są czyste, jakie nieczyste, że zwierzęta są nierozumne a jak są nierozumne to nic nie czują, bo skąd mają wiedzieć co to jest ból??, że nie mają duszy, że zabić i zjeść zwierzę to nie grzech, bo po to bóg stworzył zwierzę - by służyło człowiekowi, który został stworzony na podobieństwo boże.

    Poniżej kilka przykładów absurdów, z którymi nigdy się nie zgadzałam i nigdy nie zgodzę;

    Księga Rodzaju : „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (1,28) Czyli bóg, wg biblii, dał człowiekowi całą ziemię we władanie.
    „A wreszcie rzekł Bóg: »Uczynię człowieka na nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!«” (Rdz 1,26). - czyli to co się stanie ze zwierzętami zależne jest od człowieka, no właśnie dziś to widać najlepiej...

    James Serpell, zoolog i etyk, cytowany przez krakowskiego antropologa Dariusza Czaję w znakomitej książce „Lekcje ciemności”, pisze: „Tomasz, tak jak Arystoteles, z którego prac obficie czerpał, wierzył, że jedynie rozumna część duszy przeżywa śmierć ciała. Skoro zwierzęta nie mają władzy rozumu, to wraz ze śmiercią ciała ich dusze także ulegają zniszczeniu. Ten pozornie prosty wniosek miał dalekosiężne konsekwencje. Odmawiając zwierzętom życia pozagrobowego, Tomasz z Akwinu ocalił chrześcijan przed zatrważającą skądinąd perspektywą napotkania w zaświatach mściwych duchów ich nieszczęsnych ofiar zwierzęcych. Umocnił tym samym przekonanie, że nie ma powodów, by niepokojem moralnym napawał ludzi sposób, w jaki obchodzą się ze zwierzętami”.

    "Dusza rozumna daje ciału ludzkiemu wszystko to, co dusza zmysłowa daje zwierzętom nierozumnym (bruta)" - Tomasz z Akwinu. Czyli jak zwierzę nie posiada duszy to i jest nierozumne?

    I zakończę cytatem ze str. http://www.newsweek.pl/dlaczego-kosciol-milczy,50228,1,1.html

    "Trudno się więc dziwić, że chrześcijanie pogardzają zwierzętami i traktują je jak przedmioty. W końcu wiara Jerozolimy i rozum Aten, czyli dwa filary naszej cywilizacji, połączyły siły, by znaleźć duchowe i racjonalne przesłanki i okrucieństwa wobec zwierząt nie nazywać grzechem. By ich zabijanie nie spędzało nam snu z powiek ani nie budziło wrzutów sumienia.

    Czy wobec opisanej sytuacji Kościół jest bezradny? Nie. Tyle że po pierwsze, ze świecą szukać w Polsce teologów i księży, którzy nie pokładaliby się ze śmiechu, gdy mówię, że zajmuję się teologią zwierząt. I że potrzebujemy wypracowania nowej teologii stworzenia, która na poważnie zmierzyłaby się z tzw. kryzysem ekologicznym. Po drugie, Kościołowi można postawić zarzut grzechu zaniechania, kiedy milczy, widząc, jak ludzie traktują zwierzęta.

    Czyż nie mamy prawa oczekiwać od biskupów listu na temat szacunku wobec każdego żyjącego stworzenia, zamiast kolejnego na temat udziału obywateli w wyborach? Czy duszpasterze sprzeniewierzyliby się ewangelii, gdyby w niedzielnych kazaniach więcej uwagi zwracali wiernym na szacunek, jaki należy się zwierzakom, a nie tylko „koronie stworzenia”, czyli człowiekowi?"

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy,że ZAJMUJESZ się teologią zwierząt?

      Usuń
    2. Co to znaczy,że ZAJMUJESZ się teologią zwierząt?

      Usuń
  3. nie wszystko jest takie złe na jakie wygląda....
    o dziurach w krowach nie będę dyskutowałbo sam mam podobne zdanie.
    ale nie mogę się zgodzić na krytykowanie "domków dla cieląt"....
    jem mięso, ale nie jem cielęciny ani jagnięciny, ani małych prosiąt...
    uważam że mają prawo przeżyć do dorosłości w godnych warunkach.
    ludzie od tysięcy lat hodują zwierzęta i jedzą mięso, bo jesteśmy wszystkożerni
    nie ma co się oburzać, inne zwierzęta też jedzą mięso i często swój "obiad" zabijają mniej humanitarnie niż ludzie
    lis może żywić się jagodami, jabłkami ale lubi też zadusić małą kuropatwę.....
    wracając do domków, to są one supew alternatywą dla wiązania małych cieląt na łańcuchach przy korycie
    a tak w większości wygląda trzymanie małych do odchowu
    cielaki w domkach z wybiegami bardzo dobrze się rozwijają i są "o niebo" szczęśliwsze
    bo pamiętać trzeba że nie każde ciele trzymane w takim domku trafia na cielęcinę
    mój tata jest rolnikiem, hoduje krowy na mleko
    ma 10 krów czyli około 6-7 cieląt rocznie
    wszystkie po urodzeniu zostawione na pewien czas przy mamie żeby go wylizała do czasu aż stanie na nogi
    potem do klatki z domkiem ustawionym tak żeby mogła go widzieć
    krowa i cielak są wtedy bardziej spokojne
    jeżeli jest to jałóweczka jak wyrasta z klatki jest hodowana do odpowiedniego wieku a potem staje się krową i daje mleko
    nie jest tak że każdy hodowca traktuje swoje zwierzęta jak rzeczy
    u mojego ojca każda krowa ma imię, zawsze są czyste, mówi sie do nich, głaszcze
    w oborze są trzy gniazda jaskółek, w jabłoni przed oborą szpaki w dziupli wychowują młode
    choć mamy drzewa czereśniowe, które te szpaki będą pewno pustoszyć :)
    w całym gospodarstwie zawieszonych jest 15 budek dla ptaków !!!!!
    wszystkie zajęte przez wróble, 2 sikorki i dwie pliszki siwe
    a w winogronach słowik uwił gniazdo
    do tego dwa psy biegające luzem w tym jeden niewidomy od 6 lat (czyli wg niektórych nieprzydatny na gospodarstwie)
    i 9 kotów....
    a i jeszcze 4 nietoperze na strychu
    i nie jest to jakieś gospodarstwo ekologiczne.....
    jak się lubi zwierzęta to można je hodować w godnych warunkach, mając świadomość że skończą w żeźni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co za hipokryzja... moge sie z Toba zalozyc o kazda kase, ze jak byscie np te czeresnie uprawiali na sprzedaz, a nie tylko dla wlasnej konsumpcji, to tak samo zle jak te krowy, traktowali byscie te ptaki...i coz za wspanialomyslnosc..."zostawione na jaks czas, zeby sobie je wylizala..." makabra, czytac sie tego nie da...co to jest Twoim zdaniem, jak nie traktowanie zwierzat jak rzeczy?

      Usuń
    2. Z twojego opisu wygląda, że macie piękne gospodarstwo.
      Dodam jedną uwagę; żal wam odstraszać czy zabijać szpaki? hmm dlatego macie 9 kotów ;)
      Po drugie: "zostawione na jaks czas, zeby sobie je wylizala..." - ciekawe jakby czuła się twoja mama, jakby zaraz po urodzeniu ciebie dostała dziecię na chwilę, żeby sobie popatrzyła, a potem niemowlaczka pyk do sąsiadki, niedaleko, przez płot, żeby matka i dziecko mogli sobie na siebie przez płot popatrzeć, cóż za szczyt szczęścia musiałby być, wprost niewyobrażalna euforia, dziecko i matka, rozdzielenie, ale zachowany kontakt wzrokowy, no wprost nierozerwalne więzi i euforia na całe życie.
      NIC NIE JEST dobre w niewoli! To krówka ma decydować kiedy odstawić cielę od cyca a nie człowiek, tylko w naturalnych warunkach, na łące, pastwiskach zwierzęta są szczęśliwe.

      Tak, są też zwierzęta mięsożerne, tylko jak żyję nie słyszałam żeby zwierzę zabijało drugie dla pieniędzy lub "ubijało rytualnie" zgodnie z wyznawaną religią.

      Piszesz; "wracając do domków, to są one supew alternatywą dla wiązania małych cieląt na łańcuchach przy korycie
      a tak w większości wygląda trzymanie małych do odchowu." - mój dziadek był rolnikiem i hodowcą, nigdy nie widziałam żeby cielę było wiązane przy korycie, cielę od matki nie odejdzie tylko słodko kładzie się przy niej, ponieważ tylko przy matce czuje się bezpiecznie, po za tym w oborze były zagrody dla każdego zwierzaka, więc krowa z cielęciem miała swój "pokój" i nie trzeba było nikogo wiązać. wczesnym rankiem, kiedy tylko słońce wstało krowy wyprowadzało się na wielkie pastwisko. Niektórzy nie grodzili pastuchami, zwierzęta to mądre istoty i jak przyzwyczają się do swojego terenu, to już jak uparte barany będą paść się na swoim terenie. To człowiek jest głupi i chytry, który wraz z rozwojem tej beznadziejnej cywilizacji, techniki zatracił instynkt i mózg mu się zlansował od chęci posiadania coraz więcej i więcej.....

      Usuń
    3. http://krowy.blog.pl/klamstwa-wegan/
      Proszę poczytać tutaj o oddzielaniu cieląt

      "dzisiejsze krowy produkują takie ilości mleka, że mleko to jest mało wartościowe dla cielaka i szczerze lepiej karmić preparatem mlekozastępczym zamiast mlekiem krów mlecznych, które zawiera za mało np. żelaza. Mało tego, krowy przez swą produkcję nie mają tyle siły, którą są obdarzone rasy pierwotne. To bardzo duży wysiłek wychowywanie młodego. Cielak zostawiony przy matce korzysta z nadmiaru mleka i chce więcej (przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia), więc zaczyna szarpać i gryźć strzyki oraz walić głową w wymię. Nie jest to przyjemny widok. Przepracowana matka na to pozwala, bo przecież kocha dziecko, ale nie jest to dobre dla jej zdrowia. Krowa po kilku miesiącach może stać się apatyczna, bez chęci życia i z pogryzionymi strzykami (przy ssaniu sprawia jej to niesamowity ból). Więc w końcu musi nastać moment oddzielenia malca. Wtedy dopiero zaczyna się cyrk, gdy cielak nie chce pić ani jeść, tylko cały czas woła mamę.
      Natomiast gdy od razu po porodzie oddzielimy malca od krowy, to nie nawiąże z nią więzi i nie będzie za nią tęsknił. Nie ma wówczas problemów ze zdrowiem krowy ani z karmieniem cielaka. Nawet wegańskie strony to potwierdzają: „Doświadczenie prowadzono na 26 cielakach. 11 z nich zostało odebrane matkom w kilka godzin po porodzie. [...] 15 pozostałych spędziło z matkami pierwszych kilka dni, po czym przeniesiono je z innymi cielakami do stada, ale pozwalano im na kontakt z matkami. 9 z nich mogło przychodzić do dorosłych krów dwa razy dziennie, a pozostałe – bez ograniczeń. Następnie odizolowano cielaki w specjalnych boksach. [...] Te [cielaki], które miały kontakt z matką, szczególnie bez ograniczeń, były znacznie bardziej aktywne. Próbowały się wydostać z boksu i dołączyć do stada. [...] Cielaki mające kontakt z matką [...] czują się bardziej związane ze stadem i wykazują większą motywację, aby do niego dołączyć po izolacji”. Wiąże się to też z faktem, że w mleku znajdują się kazomorfiny, które powodują uzależnienie od mleka, dlatego to cielak tak tęskni za matką. Ze strony wegan to protest przeciwko zabieraniu cieląt, ale jasno wynika, że szybkie odsadzenie jest mniej stresujące niż odsadzenie starszych cieląt (a przy krowach mlecznych odsadzenie jest wręcz konieczne). Człowiek i tak będzie pozyskiwał mleko od krów, więc chyba lepiej od razu zabrać cielę i oszczędzić mu stresu, a matce cierpienia."

      Usuń
  4. Ja zrezygnowałem z jedzenia mięsa. Nie chcę się przyczyniać do tej zbrodni. Oprócz tego nie wierzę że takie mięso w takich warunkach i z taką karmą daje coś wartościowego w mięsie dla człowieka. Najwyżej człowiek może się tym zatruć i sam się zmutować przez hormony wzrostu itp. To jest nie tylko ze szkodą dla zwierząt, ale i dla ludzi. Jedynie korzysta na tym bestialski hodowca, zdobywa pieniądze, przez głupotę konsumentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100% z Twoją wypowiedzią, najbardziej żal mi jest tych zwierzaczków, które zmuszane są do "życia" w takich warunkach. Człowiek jest największym katem!

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Nie ! są to groby, w których małe dzieci potrzebujące matki oddziela się od niej i zamiast razem na pastwisku to krowa podłączona jest do dojarki w małej metalowej zagrodzi a cielaki w tych grobach. Krowy mają instynkt macierzyński, bronią swoich dzieci i rozpaczają gdy je tracą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ludzie nazywają rzeczy po imieniu - tak, są to GROBY dla dla żywych zwierząt.
      Aby stwierdzić, czy taki proceder jest dobry czy zły należy zastanowić się, czy takie małe klatki to naturalna sprawa, czy w takich warunkach żyły zwierzęta od setek lat? Człowiek zmienia naturalny bieg rzeczy wszystkiego i wszystkich.
      Te zwierzęta są traktowane przedmiotowo, służą ludziom jako towar na handel, z którym można robić co się chce, jest to okropne i jestem przeciwna takiemu traktowaniu zwierząt.
      Zwierzęta mają prawo do godnego życia tak samo jak człowiek.

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy, pouczający i niestety niepokojący post.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brakuje informacji, jak znaleźć mięso pochodzące z takiej lepszej, humanitarnej hodowli. Wielu moich znajomych i rodzina chcieliby kupować takie lepsze mięso, ale nie mają pojęcia, gdzie i jak je znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wyprowadzilam się z Warszawy na wieś. Mam swoją krowke - sprzedaje nadwyżki mleka. Sąsiad ma wolnowybiegowe bydlo mięsne więc mam dostęp do "prawdziwego" mięsa. Mam kilka kurek i jajka na swoje potrzeby. Powiekszam stadko bo mam dużo zapytań o moje jajka. W tym roku zakoce swoje kózki więc w przyszłym będzie jeszcze kozie mleko. Są też króliki aktualnie również maluchy, ciężarna świnka wietnamska i kawałek ogródka warzywnego. Uwielbiam takie życie, kocham moje zwierzęta. Oczywiście przyjmę na klatę zarzuty o hipokryzję ale tak jem mięso z moich zwierząt (moje psy rowniez). Wychowuje je w godnych warunkach jak najbardziej zbliżonych do natury, bez chemii, karmione wylacznie tym co uroslo. Uważam że nie ma sensu kłótnia czy jeść mięso w ogóle. Nie oszukujmy się cala ludzkosc nie przejdzie na wegetarianizm. Jak najbardziej szanuję wegetarian ale każdy ma prawo do swojej koncepcji życia. Cieszę się ze mogłam wrócić do prawdziwych smaków z dzieciństwa np. rosół z perliczki (uwierzcie ze inny niż z tej ze sklepu), domowe masełko czy mleko na którym o zgrozo zbierze się śmietaną można je ukwasic do młodych ziemniaków z koperkiem a z tego co zostało przygotować biały ser.
      nic.ole@op.pl

      Usuń
  8. Ludzie o czym wy piszecie?
    Świat nie tylko idzie do przodu jeżeli chodzi o masową produkcje,np. ubrań, telefonów itp. które dzięki temu każdy może kupić te rzeczy z łatwością w każdym sklepie. Również przemysł spożywczy stara się dorównać wymaganiom współczesnego świata.
    Gdyby nie te krowy, nie było by mleka za 2zł/l tylko 10zł/l, gdyby nie te świnie to na mięso moglibyśmy pozwolić sobie dużo rzadziej, pewnie głównie od święta.

    Druga sprawa jest taka, że większość zwierząt, która trafia na ubój to są młode zwierzęta. Kurczaki (a nie kury jw.), świnie czy krowy idą na ubój nie osiągając dojrzałości. Warto trochę poczytać zanim napisze się bzdurę typu: nie popieram zabijania młodych zwierząt. W związku z masową hodowlą zwierzęta te nigdy nie będą miały warunków takich jak 50lat temu w małych gospodarstwach. Zrozumcie, że się po prostu nie da.

    Tak wygląda rzeczywistość dla tych zwierząt, nie jest ona kolorowa, jest szara i smutna. Większość ludzi woli nie myśleć o tym co przeszło "mięso", które mają na talerzu. Nie dziwę się, bo sama wolałabym o tym nie wiedzieć. Myślę, że hodowanie zwierząt na jedzenie nie jest takie złe.
    Prawdziwym aktem bestialstwa jest hodowanie zwierząt np. tylko dla futra (np.lisy,jenoty), gdzie po odarciu ze skóry reszta zwierzęcia ląduje w koszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz "Tak wygląda rzeczywistość dla tych zwierząt, nie jest ona kolorowa, jest szara i smutna" a potem "Myślę, że hodowanie zwierząt na jedzenie nie jest takie złe" - jedno Twoje zdanie zaprzecza drugiemu.
      Natomiast prawda jest jedna - kto nie zgadza się na cierpienie zwierząt, ten świadomie podejmuje decyzję o niejedzeniu mięsa, ja tego nie robię od 11 lat i uważam siebie za bardziej szczęśliwego człowieka.

      Usuń
  9. Tak i dalej podtrzymuje moje zdanie.
    Zwierzęta te nie znają innej rzeczywistości. Tak dla nich wygląda życie. One nie wiedzą, że powinny stać w promieniach słońca na pastwisku (chodzi mi o krowy).
    Podobnie jak dzikie zwierzęta urodzone w niewoli i trzymane np. w ZOO, czy też nasze domowe pupilki psy, koty, króliki, papugi, świnki morskie, rybki itd. ( można by wymieniać w nieskończoność). To nie są naturalne warunki dla tych zwierząt, ale ona innych nie znają i dlatego nie robi im to różnicy.
    Z drugiej strony inne zwierzęta jak np. kurczaki mięsne tzw.brojlery - nie mają swoich naturalnych warunków środowiskowych. Tak to prawda. Zwierzęta te są tak wyselekcjonowane pod kątem niektórych cech, że wypuszczone na "wolność" nie poradziły by sobie i szybko padły łupem jakiegoś drapieżnika.

    Jeszcze jedna rzecz w sprawie której chciałabym poznać twoje i innych zdanie. Wiele z nas ma w domu psa lub kota, prawda? Co w takim razie dać do jedzenia temu psu czy kotu,skoro są to zwierzęta z założenia mięsożerne? Przecież sam fakt, że wegetarianie i weganie nie jedzą mięsa, a podają je swojemu pupilkowi jest zaprzeczeniem samym w sobie. Kupując karmę czy mięso dla zwierząt w sklepie napędzamy popyt na produkty mięsne, a co za tym idzie więcej zwierząt rodzi się w "tych strasznych warunkach" i potem trafia do rzeźni. Dlaczego w takim razie podając karmę swojemu ukochanemu psu czy kotu nie myślimy o tych biednych zwierzętach, które musiały poświęcić swoje życie, żeby nasz pupil miał co jeść.

    Tak wygląda nasz współczesny świat i mamy wybór pogodzić się z tym lub nie. Moim zdaniem hipokryzją jest postawa typu: jem mięsa i jestem szczęśliwym człowiekiem, ale jednocześnie daje mojemu psu i patrzę jak ze smakiem wcina. Zamiast podejmować pochopne decyzje należy czasem się głębiej zastanowić, tak żeby w 100% żyć zgodnie z własnym przekonaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym piszę żeby żyć zgodnie że swoimi przekonaniami-czyli nie zgadzam się z takim traktowaniem zwierząt.
      Piszesz : "tak wygląda świat i możemy się z tym pogodzić lub nie." Właśnie o tym pisze- nie zgadzam się z tym.

      Usuń
  10. Przeglądając internet trafiłem na zdjęcie krowy z otworem w boku. Dziwię się i zarazem który z tzw.: "pseudonaukowców" związanych z rolnictwem wpadł na taki durny pomysł, żeby znęcać się nad zwierzęciem. Ciekawe by było jakby ktoś to samo jemu osobiście uczynił. Każde zwierzę tak jak człowiek czuje tylko nie jest to w stanie wyrazić słownie. Również co jest najgorsze, że Ci "pseudonaukowcy" mają rodziny. Jestem ciekaw czego Oni uczą własne dzieci. Pewnie jak znęcać się nad zwierzętami. Jaki tego skutek pewnie - hodowla ludzi morderców. Bo od znęcania się nad zwierzętami zaczyna w 70% - 90% morderców. I to właśnie zasługa tych "pseudonaukowców".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety na świecie istnieje nauka i pseudonauka. Ta druga służy oczywiście dla największych na świecie koncernów w celu zwiększenia ich zer na kontach.
      A ludziom wciskają kit, że to "w ramach nauki".

      Usuń
  11. Zootechnik
    Powiem tak nie ma Pani pojęcia zielonego o hodowli zwierząt, cieleta w tych domkach- igloo umieszczane są pojedynczo do około 6 tyg potem umieszczane są w kojcach grupowych po około 6mc przenoszone są do obór lub bukaciarni gdzie dalej utrzymywane do wagi rzeźnej czyli okolo 600-700kg czyli 22-30mc. A ta "dziura w boku" to po prosu kaniula do badania strawności pasz ludzie też poddają się badaniu leków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowieku! jak idziesz do lekarza, to też ci wierci dziurę w boku sprawdzając czy dobrze trawisz pokarm???????? co ty wypisujesz za brednie? czy krowa dobrze trawi paszę sprawdza się w odchodach. Pseudanauka dla pseudo lepszego życia. Proponuję wywiercić sobie dziurę w głowie w celu poszukania mózgu - wszystko w ramach eksperymentu naukowego oczywiście.Zootechnik za jajka kurze pewnie.

      Usuń
    2. https://www.cda.pl/video/231455b8

      To ma być nauka? wierci się dziury w brzuchu krowy po to, by wsypywać jej paszę wprost do żolądka, której krowa nie chce jeść. Oczywiście po to, ponieważ krowa jest odpowiedzialna za "efekt cieplarniany", bo wytwarza za dużo gazów. To jest oficjalna wersja dla głupiego ludu.

      Usuń
  12. Jacy idioci tu się wypowiadają. Jeżeli chcecie mieć te swoje eko hodowle czy jak tam je nazywacie po dajcie rolnikowi 10zł za litr mleka zamiast 1zł. A poza tym będąc wegetarianami tylko napędzacie te "cierpienia". Przecież z czego ma przeżyć rolnik skoro nikt nie chce kupić jego zwierząt z eko hodowli za 2 razy większą cenę? Musi iść na ilość. Stańcie czasami po drugiej stronie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestań obrażać innych i zasięgnij trochę wiedzy. Nawet nie wiem jak mam skomentować twój prymitywny wpis.

      Usuń