„Nowy rok” przyniósł jak zwykle zmiany i tylko ktoś mało
inteligentny zapytałby - na lepsze?
Tak, jak zwykle „na lepsze”, zresztą ulepszanie nam życia
leży w naturze cudotwórców różnych opcji.
Pierwszego stycznia do porannego przeglądu śmieciowej
prasy wstałem leniwie choć bez bólu głowy, ból przyszedł w chwili przeczytania
słów:
Koniec wędzonych wędlin? Unia
wprowadza nowe przepisy
„Unia wprowadza
nowe…” A to unia może wprowadzić stare?
„Od września wchodzą w życie restrykcyjne przepisy UE
dotyczące zawartości substancji smolistych w wędlinach. Z rynku mogą zniknąć
tradycyjnie wędzone produkty... i ich producenci.” – czytamy na portalu
„informacyjnym”
Znudziły mnie już unijne gierki w stylu: Ja pan i władca,
ty niewolnik i parobek.
Ale cóż, skoro naród da się kopać to kopią, skoro naród
da sobie wmówić, że:
"Badania wykazują, że wyrobom polskich producentów
daleko do spełnienia nowych wymogów dotyczących zawartości substancji
smolistych w żywności, które wejdą w życie na terenie Unii Europejskiej we
wrześniu 2014 r." - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna". Dla
producentów stosujących tradycyjne metody, nowe przepisy mogą oznaczać
likwidację działalności, bo wędzenie przy użyciu drewna
stanie się praktycznie niemożliwe.
Czyli kolejny cud! Kolumbowie unijni odkryli amerykę
substancji smolistych szkodzących zdrowiu!
A zastanawiał się z was ktoś, o wielcy myślący tego
świata, czy potężne markeciarnie produkujące
„wędliny” wędzą je jeszcze w naturalny sposób? Owszem
zdarza się, ale niezmiernie rzadko.
Wszędzie możemy przeczytać prośby o umiar w jedzeniu
wędzonego, o zwracanie uwagi na kolor…
A no tak, my ciemni palimy wędlinę na czarno i zapraszamy
raka. Przepraszam, oni wiedzą lepiej,
co jest dla nas dobre a co złe. Czytamy dalej….
„ Przeprowadziliśmy badania naszych produktów na zawartość
substancji smolistych. Już wiemy, że część z nich nie spełni nowych
zaostrzonych norm dotyczących benzo(a)pirenu. Obecnie wyroby mięsne mogą go
zawierać 5,0 mikrograma na kilogram. Od września 2014 r. będzie to 2,0
mikrograma - mówi Waldemar Kluska, dyrektor przedsiębiorstwa Taurus.
Według Izabelli Byszewskiej, prezesa zarządu Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego, kłopoty z powodu nowych przepisów może mieć w sumie kilkuset przedsiębiorców z różnych branż. Rozporządzenie reguluje bowiem dopuszczalne poziomy substancji smolistych nie tylko w mięsie i wędlinach, ale i innych produktach spożywczych, takich jak ryby, małże czy przetworzona żywność na bazie zbóż.
Najbardziej zagrożona jest branża mięsna, w której zniknąć może nawet ponad 100 przedsiębiorstw. Producenci twierdzą, że nikt nie konsultował z nimi norm poziomu substancji smolistych. Ratunku przed nowymi przepisami upatrują w specjalnym traktowaniu produktów regionalnych.”
Według Izabelli Byszewskiej, prezesa zarządu Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego, kłopoty z powodu nowych przepisów może mieć w sumie kilkuset przedsiębiorców z różnych branż. Rozporządzenie reguluje bowiem dopuszczalne poziomy substancji smolistych nie tylko w mięsie i wędlinach, ale i innych produktach spożywczych, takich jak ryby, małże czy przetworzona żywność na bazie zbóż.
Najbardziej zagrożona jest branża mięsna, w której zniknąć może nawet ponad 100 przedsiębiorstw. Producenci twierdzą, że nikt nie konsultował z nimi norm poziomu substancji smolistych. Ratunku przed nowymi przepisami upatrują w specjalnym traktowaniu produktów regionalnych.”
No to koniec wędzenia na oponach moi mili! Od dziś
proszkiem kupionym u „wykwalifikowanego producenta” za odpowiednią sumkę, by
napędzać tryby unijnej niszczarki kultur. To komusze rozwiązanie polegające na
wymuszonej sztucznie jednomyślności doprowadzi do katastrofy.
Poza tym sejm, politycy, unia - nie powinni zajmować się
urządzaniem życia obywatelom, tylko stanowieniem jak najlepszego prawa,
pozwalającego wszystkim dobrze funkcjonować w demokracji.
Partie nie będą mi mówić kiedy mam kupować, co mam jeść,
jak żyć, kiedy sr.ć a kiedy odpoczywać. Nie za to im płacimy.
ZAGŁADA TRWA NADAL, tylko zmieniły się nieco narzędzia ,
na bardziej perfidne!
Kolejny zbrodniczy proceder, tyle, że również na (puki
co) zdrowych ludziach:
Zatruta, wyjałowiona ze składników odżywczych żywność,
przymusowe toksyczne szczepionki ( choroby , bezpłodność)
wpędzanie ludzi w
biedę ( niszczenie ekonomiczne, bieda = pogorszenie zdrowia fizycznego i
psychicznego)
brak opieki medycznej a raczej jej fikcja ( leki z
toksycznymi dodatkami, za małe dawki suplementów, lekarze skorumpowani przez
koncerny farmaceutyczne, którzy przepisują leki zamiast wyleczyć)
zatruwanie
środowiska ( dopuszczanie kancerogennych nawozów, dodatków do pasz, żywności,
opryski tzw. chemitriale)
niszczenie
naturalnej żywności ( GMO)
smog
elektromagnetyczny ( wciskanie elektronicznych gadżetów, stawianie wież
radiowych na budynkach mieszkalnych i w bliskości szkół i szpitali i parków i
osiedli = rak, zaburzeni hormonalne , choroby tarczycy, problemy z płodnością)
+ tworzenie prawa, które zezwala na niewolnictwo (
najniższa płaca 1200 zł nie pozwalająca się samodzielnie utrzymać,
nieprzystająca do kosztów życia, staże za 800 zł itd. = wpędzanie społeczeństwa
w nędzę = choroby fizyczne i psychiczne)
degradacja
wartości = promowanie antywartości = tworzenie społeczeństwa bezwolnego,
egoistycznego, z brakiem samodzielnego perspektywicznego myślenia dla dobra
wspólnoty… czyli szarej masy bezwolnych posłusznych władzy mrówek robotnic. Do
tego dochodzi ZAKAZ WĘDZENIA
A za parę dni co? Zakaz grillowania, palenia ognisk? Może
unijna szlachta boi się wędzonego bo dłużej leży?
Widzę jednak duży plus tego działania, ludzie zwykli
częściej jeść zakazane owoce. Ja wspieram „szarą strefę” producentów wędlin a
unitom życzę smacznego.
www.mowimyjak.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNasza chora rzeczywistość na pewno nie wyjdzie nam na zdrowie :) A tak serio to łańcuch, na którym wisimy jest coraz krótszy.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Jeśli ktoś myślał, że UE jest dobrym wujaszkiem rozdającym pieniądze, teraz ma okazję przekonać się, że był w błędzie. NIC NIE MA ZA DARMO. Jeszcze trochę a będą kazali Polakom kolczykować się jak to czynią ze zwierzętami hodowlanymi.
OdpowiedzUsuńMiła Dobrosławo. Podzielam w pełni Twój pogląd dotyczący wędzenia produktów spożywczych. Myślę, że zakazy i nakazy UE okażą się martwym prawem.
Póki co, życzę smacznego. :)
Tak, kolczykowanie lub "czipowanie" masowe niewolniczej siły roboczej napędzającej koło fortuny złodziei.
OdpowiedzUsuńTen artykuł napisał mój mąż ;) ale pogląd na tę sprawę mam identyczny :)
Pozdrawiam serdecznie :)