środa, 28 lipca 2021

Celowe zakłamywanie historii przez Kamila Janickiego czy efekt niskiego poziomu wiedzy?

 Kilka dni temu przypadkowo wpadł mi w ręce artykuł tak bzdurny i naciągany, że postanowiłam odnieść się do niego. 

Poniżej link do tekstu Kamila Janickiego, który za wszelką cenę stara się wmówić czytelnikom, że pogaństwa żadnego nie było a religia Słowian, to naciągana bajka...

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/11/04/zmyslone-poganstwo-czy-nasi-slowianscy-przodkowie-byli-ateistami/



Zrozumiałabym, gdyby artykuł napisał amator, bloger, który ma nikły zasób wiedzy i za mocno pofolgował swojej fantazji. 

Kamil Janicki, który ukończył historię na UJ i chwali się wydaniem swoich książek w 250 tysiącach egzemplarzy, płodzi bzdurne teksty, po których można spaść z krzesła ze śmiechu lub dostać niestrawności emocjonalnej. 

Na szczęście znalazłam w internecie komentarze odnoszące się do tych wypocin Janickiego. 

Poniżej komentarz Tomasza Kosińskiego odnośnie art. "zmyślone pogaństwo.." K. Janickiego;

"(...) Autor kolejny raz szuka sensacji na siłę, niestety opierając się na celowych przekłamaniach i manipulacjach faktami. 

Już sam początek artykułu ma wywołać szok poznawczy. Janicki bez kozery pisze bowiem: "Religia Słowian, pełna barwnych mitów, potężnych bóstw i wpływowych kapłanów to tylko naciągana bajka. Rodzimą wiarę wymyślili naukowcy lubiący folgować własnej wyobraźni. I wszystko co o niej wiesz najwyższa pora odesłać do lamusa."

Nie wiedzieć czemu głównym dowodem na niepoważną tezę autora mają być wątpliwości historyków co do przebiegu tzw. reakcji pogańskiej w 1031 roku. 

Janicki bezpodstawnie twierdzi też, że lud nie musiał się buntować przeciwko uciskowi Kościoła, bo nic takiego nie miało miejsca. Nie było dziesięciny, ani żadnych kościelnych podatków. Za nic ma relacje kronikarzy Thietmara czy Helmolda, którzy jako księża katoliccy sami przyznawali, że powodem buntów pogan był przesadny ucisk chłopów przez możnych i duchownych. 

Dalej snuje swoje "wywrotowe" historie kłamliwie twierdząc, że "religia wszelkich Słowian, a już szczególnie naszych odległych przodków, istnieje… głównie w głowach naukowców." 

Kłamie twierdząc, że nieznane są imiona słowiańskich bogów i "Nie sprecyzowano ceremonii, nie podano lokalizacji świątyń czy jakichkolwiek szczegółów kultu". To o czym w takim razie pisali Thietmar, Adam z Bremy, Helmold czy Saxo, o polskich kronikarzach nie wspominając? Wszyscy oni w zmowie powymyślali sobie wyprawy chrystianizacyjne Ottona z Bambergu, burzenie świątyń, obalanie posągów, obyczaje wróżebne w Arkonie, opisy świąt i innych przejawów pogańskiego kultu, tak silnego, że w kolejnych wiekach liczni kaznodzieje w swoich zachowanych kazaniach ubolewali nad wciąż żywą wiarą w słońce, bóstwa, biesy i różne duchy?

Dalej pisze, że "Problem w tym, że stojąca u ich podstawy teoria została w międzyczasie obalona przez nowe pokolenie specjalistów. I wszystkie oparte na niej prace też wypada odesłać do lamusa."

Odwołuje się tutaj do idiotycznych tez D. A. Sikorskiego, który uznaje wszystkich kronikarzy niemieckich, duńskich, arabskich, polskich, ruskich, czeskich itd. za kłamców, bo archeolodzy mają wątpliwości czy znalezione obiekty w Wolinie, Wrocławiu, Gnieźnie i innych miejscach to świątynie czy budynki o innym przeznaczeniu. 

Ignorancja autora, aż boli i niestety trudno dać jej wiarę, zatem należy wnosić, że jest to celowe robienie z ludzi idiotów. Jeśli w taki sposób Janicki tworzy swoje ciekawostki historyczne to trzeba go uznać za ewidentnego kłamcę i manipulatora, miejmy nadzieję, że wymyśla te swoje sensacje tylko dla kasy, a nie z innych powodów. 

Bezczelnie i nieodpowiedzialnie pisze, iż "Pogaństwa nie trzeba było tępić, a chrześcijaństwa – wprowadzać pod groźbą miecza." 

Litości. Lud zatem chętnie się chrzcił i porzucał swoje "prymitywne" wierzenia, nikogo nie zabito w imię Jezusa, nie spalono świątyń, których nie było i nie niszczono posągów, które nie istniały?

Większych głupot już dawno nie czytałem. No, chyba, że w hiperkrytycznych książkach L. Moszyńskiego czy D. A. Sikorskiego, których Janicki sobie upodobał za autorytety z całego grona historyków i religioznawców mających inne zdanie na ten temat. 

Nie ma sensu szczegółowo analizować bredni tego poczytnego autora. Wypada tylko przestrzec przed taką formą zakłamywania faktów i robienia czytelników "w balona".

Nawet niektóre szalone teorie niektórych turbosłowian, jak teza Szydłowskiego o Biblii jako historii Lechitów - Chaldejczyków, są tylko dyskusyjnymi hipotezami. Janicki stara się nam natomiast wmówić, że wszyscy naukowcy, poza L. Moszyńskim i D. A. Sikorskim kłamią, a tylko oni znają jedynie słuszną  prawdę.

A co najzabawniejsze, obwinia za to "kłamliwe" wyolbrzymianie rodzimej wiary... Kościół katolicki. Ta instytucja dużo akurat nakłamała i ma wiele na sumieniu, ale teza o zmyślonym przez uczonych i duchownych pogaństwie jest po prostu głupia. 

Jeśli ktoś chce wierzyć w takie bzdury to trzeba mu tylko współczuć. 


08.12.2019

Tomasz J. Kosiński "

Za: http://slavia-lechia.pl/ciekawostki-historyczne-czyli-sensacje-kamila-janickiego-dla-ubogich-id108

Wnikliwiej szukając podobnych treści okazuje się, że Janicki płodzi te pseudo historyczne teksty lepiej aniżeli królik. Wystarczy, że w Google wpisałam "bzdury kamila janickiego" i wyskoczyły mi artykuły krytykujące kłamstwa Janickiego. 

Poniżej link do kolejnych "ciekawostek" made in janicki. 

https://wielkahistoria.pl/prawdziwa-religia-slowian-w-co-wierzyli-nasi-przodkowie-w-swietle-nowych-badan/

 

Idealny Komentarz do kłamstw Kamila Janickiego w artykule o "prawdziwej religii Słowian" znalazłam na zaprzyjaźnionym blogu 

https://www.google.com/amp/s/opolczykpl.wordpress.com/2020/06/24/bzdury-wymysly-i-klamstwa-o-slowianach-w-wydaniu-historyka-kamila-janickiego/amp/ 

i pozwolę sobie zacytować opolczyka ;

"(...) Już sam zwrot w tytule – „Prawdziwa religia Słowian” – budzić musi podejrzenia. Głosicieli „prawdziwych religii” jest multum, tak samo jak i tych „prawdziwych religii”.

.
Pierwsza wątpliwość – czy wierzenia Słowian można nazywać „religią”. Niestety wielu badaczy, historyków, publicystów i pisarzy nazywa wszystkie wierzenia, także naturalne, religiami – co jest błędem. Termin religia wywodzi się z łacińskiego religare i oznacza „re” – ponowne, powtórne, oraz „ligare” – połączenie się” – w domyśle z bogiem/bogami. Termin ten pasuje przede wszystkim do wymyślonych „religii objawionych”, a więc przede wszystkim religii abrahamowych – judaizmu, chrześcijaństwa i islamu (ale i do np. zaratusztranizmu). Mówiąc najogólniej, czym jest w ich wydaniu religia, wygląda to tak: ludzie zapomnieli o „prawdziwym bogu”, stali się „bałwochwalcami”, ale potem pojawił się Abraham i Mojżesz, Joszue/Jezus, na koniec Mahomet i objawili odpowiednio żydom, chrześcijanom i muzułmanom „prawdę objawioną”, dzięki czemu u żydów-chrześcijan-muzułmanów nastąpiło religare – ponowne połączenie się z „prawdziwym bogiem”. I stąd te zmyślone „prawdy objawione” należy nazywać religiami – są  w przekonaniu wyznawców powtórnym połączeniem się z jedynie prawdziwym bogiem,  Natomiast nie są religiami wierzenia naturalne, pierwotne, powoli kształtowane u ludów przedcywilizacyjnych w sposób niejako naturalny przez dziesiątki tysięcy lat .
.
Kłamstwem jest, że „w czasach Mieszka I i Bolesława Chrobrego w Polsce nie prowadzono masowej akcji chrystianizacyjnej, Kościół nie pobierał dziesięciny, a ludność nie miała powodu wzniecać rebelii przeciw nowej religii”.
Za Mieszka i owszem, przymusowo narzucono katolicyzm „tylko” dworowi książęcemu, mieszkańcom głównych grodów, możnowładcom i drużynie książęcej. Dopiero za Chrobrego wprowadzono powszechnie wobec ludu wybijanie zębów za łamanie przymusowych kościelnych postów oraz zaciekle wyrąbywano święte drzewa i całe święte gaje (choć robiono to już za Mieszka I). Dziesięciny na kościół pobierali komornicy dworscy, gdyż kościół miał zbyt mało własnego personelu. A lud nienawidził i narzuconej mu ponurej nadjordańskiej religii, i narzuconych danin – przez co wielokrotnie się buntował.
.
Kłamstwem jest, że  „Rzekoma „reakcja pogańska” nie miała miejsc”. Takich „reakcji” – większych i odnotowanych przez kronikarzy buntów – było kilka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Reakcja_poga%C5%84ska#Wa%C5%BCniejsze_rozruchy_zwi%C4%85zanie_z_reakcj%C4%85_poga%C5%84sk%C4%85
.
Buntów mniejszych, lokalnych, było jeszcze więcej, tyle że nikt o nich nie pisał. Półprawdą jest, że  „do większości kraju chrześcijaństwo w ogóle nie dotarło”. Nie tyle nie dotarło, co było odrzucane przez lud, który mimo wściekłej propagandy, kar (wybijania zębów za łamanie kościelnych postów) i niszczenia świętych gajów trwał przy swoich bogach. 

A już niewyobrażalnym i durnym po prostu kłamstwem jest, że niby „w państwie pierwszych Piastów… nie było żadnego pogaństwa zdolnego buntować się przeciw nowej wierze.
Bunty były i to niejeden (o tym za chwilę). Przywiązanie do pogaństwa, do zwalczanych przez kler i katolickich władców własnych bogów, zwyczajów, obrzędów i świąt było u poddanych Piastów ogromne. Przy czym kler podstępnie na przestrzeni wieków wiele pogańskich świąt, obrzędów i zwyczajów przywłaszczył sobie nadając im nadjordańską interpretację. A te obrzędy, którym nijak było nadać katolicką interpretację, były przez całe milenium zwalczane, a na koniec zepchnięte do statusu „ludowych zwyczajów” – jak choćby topienie/palenie Marzanny czy kupalnocne harce przy ogniskach. Kamil Janicki jako historyk powinien sam wiedzieć, że np. wszystkie rzekomo katolickie zwyczaje towarzyszące „katolickiej wigilii” – łącznie z 12 potrawami, sianem pod obrusem, łamaniem się „opłatkami” (wcześniej cienkimi plackami) i śpiewaniem kolęd to zwyczaje i obrzędy pogańskie, którym nadano nadjordańską interpretację. (...) 

Tu wracam do buntów pogańskich, którym zaprzecza Janicki w oddzielnym artykule:
https://wielkahistoria.pl/reakcja-poganska-1031-roku-czy-po-smierci-boleslawa-chrobrego-w-polsce-upadlo-chrzescijanstwo/
.
Jego głównym argumentem jest stwierdzenie: „Dwie krótkie wzmianki. Łącznie nie więcej niż trzydzieści słów… A jednak na ich bazie budowano całe opowieści. Trudno się dziwić. Mamy do czynienia z prawdziwą pułapką na historyków. A już szczególnie na pisarzy, ceniących nie tylko fakty, ale też atrakcyjną fabułę.”
Jako historyk powinien wiedzieć jednak Janicki, że często, bardzo często, w grubej „kronice” katolickiej tylko jedno jedyne krótkie zdanie mogło być prawdą, a reszta propagandą, wymysłami i kłamstwami. W średniowieczu (i nie tylko) kroniki kk milczały o zbrodniach, oszustwach i fałszerstwach kleru, o stawianiu pochodowi krystowierstwa oporu. Obowiązywała wtedy propaganda, jakoby „nawracani” poganie z radością przyjmowali nadjordańską „dobrą nowinę”, chętnie i dobrowolnie odrzucali „bałwochwalstwo” i gorliwie zaczynali wyznawać żydowskiego „zbawiciela”. Ta propaganda do dzisiaj uprawiana jest przez polskojęzyczny kler, głoszący często, że Polacy od 966 roku byli gorliwymi katolikami. (...) 


(...) oto co odpowiedzieli nawracającemu ich biskupowi Mistelbachowi Szczecinianie: „U was, chrześcijan, pełno jest łotrów i złodziei; u was ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje więzieniach; u nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii! U was księża dziesięciny biorą, nasi kapłani zaś utrzymują się, jak my wszyscy, z pracy własnych rąk”.
.
Do wywołania powszechnego pogańskiego buntu nie potrzeba też było „zburzonych świątyń dawnego porządku” (których na ziemiach piastowskich chyba nawet nie było). Wycinanie świętych dębów i całych świętych gajów, bezczeszczenie rzymskimi szubienicami świętych gór i innych świętych dla pogan miejsc było takim samym świętokradztwem, jak burzenie świątyń i wywoływało takie same wzburzenie. Nie było też u Słowian dogmatów – te są cechą zwłaszcza religii abrahamowych. Natomiast ich wierzenia, zwyczaje i obrzędy były całkowicie odmienne od narzucanych przez chrześcijaństwo ponurych nadjordańskich guseł, których nasi przodkowie po prostu nie chcieli i przeciwko którym się buntowali.(...) 

(...) całkowicie myli się Janicki twierdząc, że nieznane są imiona (słowiańskich) bogów, „może poza kilkoma absolutnie podstawowymi”.

Po pierwsze – absolutnie podstawowymi bogami Słowian była Matka Ziemia – Mokosz i Słońce – Swarożyc. Słowianie zdawali sobie sprawę z tego, że Ziemia – Mokosz – jest ich Matką i dlatego czcili ją szczególnie. Zdawali sobie też sprawę z tego, że bez Słońca i jego ciepła i światła na Ziemi nie byłoby życia. Przez co i Słońce-Swarożyc był, obok Mokoszy, przez tysiąclecia bogiem najważniejszym. Po drugie – ale byli i inni bogowie – Perun (wymieniony przez autora), Weles, Swaróg, Świętowit, Trygław, Strzybóg, Pochwist, Perperuna czy Jarowit. Dyskusyjnymi, choć nie można ich wykluczyć, byli Żywia, Łada czy Nyja. I jeszcze z tuzin innych. I nie jest tak, że pamięć o nich całkowicie zaginęła – przetrwały w tzw. „tradycji ludowej” o czym pisał Zorian Dołęga-Chodakowski:
.
„Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.”

.
Tak więc w „tradycji ludowej”, przynajmniej do XIX wieku, przechowało się znacznie więcej imion bogów oraz starych pogańskich obrzędów, niż Janicki gotów jest to przyznać. I od wtedy zaczęły być spisywane.(...) 

Pisze Janicki: „Rzecz dotyczy nie tylko Polski, ale nawet zamieszkanego przez Lutyków Połabia, gdzie religia Słowian – zapewne w reakcji na brutalną ekspansję Rzeszy – rzeczywiście przyjęła bardziej złożone formy.”
A więc – nie religia – a wierzenia, a raczej wiara Przyrody. Przy czym u Wieletów, Obodrytów i Ranów nie widać bardziej złożonej formy wierzeń. Doszły tylko świątynie i kasta kapłanów – choć ci nie zdzierali jeszcze dziesięcin. Reszta pozostała praktycznie bez zmian – święte gaje istniały i tam nadal.(...) 


Janicki to już sam nie wie co pisze.. Raz zaprzecza  istnieniu religii Słowian, że "to zmyślona bajka" a potem opisuje: " (...) gdzie religia Słowian – zapewne w reakcji na brutalną ekspansję Rzeszy – rzeczywiście przyjęła bardziej złożone formy." - to była ta "religia " czy nie? 

Masło maślane z ust historyka. Porażka. Manipulacja i to nieudolna.

Pominę jeszcze górę bzdur Janickiego, bo szkoda mi czasu. Trafnie Opolczyk podsumował :


"Pisze na koniec Janicki: „Pogaństwa nie trzeba było tępić, a chrześcijaństwa – wprowadzać pod groźbą miecza”.
W rzeczywistości było dokładnie na odwrót – pogaństwo było wszędzie brutalnie tępione, a chrześcijaństwo, gdy stało się po trzech pierwszych wiekach wegetowania w imperium rzymskim potęgą i instrumentem wzmacniającym trony, praktycznie wszędzie wprowadzano mieczem, ogniem, karami, torturami, groźbami i prześladowaniami, co już wielokrotnie opisywałem. Nawet rzekomo pokojowi Cyryl i Metody w ich „misjonowaniu” stosowali obrzydliwy szantaż: jeśli nie nawrócicie się dobrowolnie, po nas przyjdą inni i nawrócą was siłą i mieczem.
.
Kamil Janicki sam powinien wiedzieć o tym, że przez pierwsze trzy wieki istnienia chrześcijaństwa, bez stosowania siły, przyjęło je w imperium Rzymskim nie więcej niż 10 % ludności – w ogromnej większości niewolnicy i biedota miejska. Dla nich było atrakcyjne”, gdyż obiecywało im po znojnym życiu „zbawienie” i wiekuiste szczęście. Zdecydowana większość mieszkańców imperium gardziła nim jednak. I gdyby nie zostało ono przez cesarzy (a później przez królów i książąt rządzących rzekomo z woli bożej) uznane za przydatne narzędzie wzmacniające tron, gdyby nie stosowało przy „nawracaniu” siły, przemocy, przymusu i miecza, a bazowało jedynie na dobrowolności „nawracanych”, nigdy, przenigdy chrześcijaństwo nie zdobyłoby całkowitej, totalnej supremacji w samej tylko Europie, nie mówiąc o Amerykach, Australii, Oceanii i połowie Afryki. W samej Europie pogaństwo byłoby nadal dominujące – gdyby w „nawracaniu” nie korzystało chrześcijaństwo z miecza.
.
„Te dwa światy przez całe stulecia funkcjonowały obok siebie.”
Zgoda – ale tylko dzięki uporowi pogan i w sumie bezsilności chrześcijan, którzy nie byli w stanie pilnować każdego poganina na każdym kroku. Wybić ich wszystkich też nie mogli – bo kto by harował na kler i katolickich panów i możnowładców?
„I jeśli wziąć pod uwagę, ilu przesądom wciąż ulegamy, to na dobrą sprawę trwają nadal w XXI wieku.”
Jednym z takich przesądów jest ten o „złym” pogaństwie i „dobrym” chrześcijaństwie. A także kolportowany przez Janickiego przesąd, że o naszych pogańskich przodkach, ich bogach, obrzędach i zwyczajach nie wiemy nic. Jest dokładnie na odwrót  – wiemy o nich wystarczająco dużo, by piękną kulturę słowiańską szanować i kultywować.
.
.
opolczyk"




Pisze Janicki o poganstwie i chrześcijaństwie : 
„Te dwa światy przez całe stulecia funkcjonowały obok siebie.”

Poniżej zacytuję kilka wątków z książki Helen Ellerbe "Ciemna strona historii chrześcijaństwa" 
odnośnie tego "przenikania się światów" wg Janickiego, 
że niby "kościół nie musiał z nikim walczyć, bo nie musiał..."

(...) W Średniowieczu Kościół sam zauważył zarysowujące się różnice w,
na pozór jednolitych, rzeszach ludzi. Wobec pierwszych przejawów nacjonalizmu i
chęci oderwania się od Rzymu reakcja Kościoła była szybka i gwałtowna. Kiedy w
1275 roku pojawiły się dyskusje na temat płacenia daniny, papież ekskomunikował
całe miasto. 
Florencję. A gdy grupa niewielkich włoskich miast, będących lennem papieskim,
zorganizowała w 1375 roku bunt przeciwko władzy papieża, celem odzyskania tych
terenów, Robert z Genewy wynajął bandę najemników, którzy po zdobyciu Bolonii
ruszyli na Cessnę. W książce Tuchman'a „A Distant Mirror ", czytamy:
„Zaskarbiając sobie laskę przez uroczystą przysięgę na swój kardynalski
kapelusz, Robert przekonał mężczyzn do opuszczenia mieczy i zyskał ich zaufanie
dzięki uwolnieniu, na dowód jego dobrej woli, 50 zakładników. Wówczas wezwał
swoich najemników... i rozkazał zmasakrować wszystkich „dla dopełnienia się
sprawiedliwości ". ...Przez trzy dni i noce, począwszy od 3 lutego 1377 roku, przy
zamkniętych bramach miasta, żołnierze dokonali rzezi jego mieszkańców.
„ Wszystkie place pełne były trupów ". W czasie prób ucieczki setki ludzi utopiło się
w fosie, spychani z powrotem do wody przez bezlitosnych szermierzy. Kobiety były
łapane i gwałcone, za uwolnienie dzieci żądano okupu, po wymordowaniu
mieszkańców miasto zostało złupione, zniszczono dzieła sztuki, „spalili wszystko, co
nie mogło być zabrane, a rzeczy nieprzydatne rozrzucili po ziemi ". Masakra
pochłonęła od 2500 do 5000 Ofiar.

Trzy lata później w 1378 roku, Robert z Genewy został papieżem i przyjął imię
Klemensa VII. 
Oceniając okrucieństwo ataku na członków sekty nazywanych
katarami, można stwierdzić, że Kościół czuł się o wiele bardziej zagrożony przez tych
heretyków, niż przez jakichkolwiek innych w całej swojej historii. Kataryzm
rozkwitał w południowej Francji, na terenach nazywanych Langwedocją, politycznie i
kulturalnie odmiennych od północy. Tolerowano tam wszelkie poglądy, obok siebie w
zgodzie żyło wiele narodów (...) 

"(...) W odpowiedzi na rosnącą popularność katarów, Kościół katolicki oskarżył ich o
standardowe w takich przypadkach zbrodnie: profanację krzyża i sakramentów,
kanibalizm, wyrzeczenie się Chrystusa i seksualne orgie . Mimo to, katolik, święty
Bernard, wielki przyjaciel katarów, tak mówił o nich:
„Jeśli przysłuchasz się im, nic nie może być bardziej chrześcijańskie. Kiedy
rozmawiają nic nie może być mniej naganne, a co powiedzą, potwierdzają czynem.
Jak na moralność heretyka, on nie szuka nikogo, nie dręczy nikogo, nie uderzy
nikogo; jego lico jest blade od postów, on nie posila się chlebem lenistwa, jego ręce
pracują na jego utrzymanie.”
Rozpowszechnianie skandalicznych opowieści o okrucieństwach katarów w
niewielkim tylko stopniu wpłynęło na zmniejszenie ich popularności i powstrzymanie
rozprzestrzeniającej się fali tolerancji i niezależnej myśli.
Lekceważąc groźbę największych kar kościelnych mieszkańcy miasta Viterbo
wybrali ekskomunikowanego heretyka na wysokie stanowisko szambelana. W 1139
roku Kościół rozpoczął zwoływanie zgromadzeń mających na celu potępienie katarów
i wszystkich, którzy udzielają im poparcia' . W 1179 roku Aleksander III proklamował
krucjatę przeciwko tym wrogom Kościoła, obiecując przy tym prolongatę spłat
należności wobec Kościoła i odpuszczenie kary za grzechy wszystkim, którzy sięgną
po broń, a boskie zbawienie tym, którzy zginą.(...) 

Od samego początku istnienia chrześcijaństwa ludzie buntowali się przeciwko władzy koscielnej aż do dzisiaj! 
Kościół opluwa każdego, kto odważy się skrytykować to gniazdo szerszeni. 


"W odpowiedzi na rosnącą popularność katarów, Kościół katolicki oskarżył ich o

standardowe w takich przypadkach zbrodnie: profanację krzyża i sakramentów" - czyż nie brzmi to znajomo dzisiaj? 

"(...) Dekret wydany przez Teodozjusza wyjął spod prawa wszelki sprzeciw wobec
Kościoła. W 388 roku wprowadzono zakaz publicznych dyskusji na tematy religijne.
Starożytne obrzędy pogańskie zostały zakazane w 392 roku i od tego momentu
uważano je za działalność przestępczą (.. .) 
W sumie tym jednym cytatem można zakończyć temat i udowadniając, że Kamil Janicki naciąga fakty i manipuluje. 


"(...) Kościół
stwarzał pozory jedności królestwa przez nawracanie poddanych na wiarę
chrześcijańską, jednakże, zwykle nie było to niczym innym jak fasadą jego
rzeczywistej działalności. Papież Grzegorz Wielki w liście do swojego emisariusza w Brytanii, świętego Augustyna z Canterbury, zilustrował swoje
zainteresowanie nawracaniem ludzi na chrześcijanizm:
„...ludzie nie mają konieczności zmiany swoich miejsc zgromadzeń; gdzie
dawniej składali ofiary demonom, pozwól im tam nadal zbierać się w Dniu Świętym,
który wskazany jest przez Kościół i uśmierć ich bestie, aby dłużej nie oddawali czci
demonom, ale gromadzili się tam dla zbiorowego posilenia się czcią Tego, którego
teraz wielbią”.

Mimo że średniowieczny Kościół misternie spustoszył większość dziedzin życia,
to nie spowodował większych zmian w sposobie postrzegania Boga przez zwykłych
ludzi. Ciągłe ostrzeżenia Kościoła kierowane pod adresem pogańskich obrzędów
wskazują, jak dalece nawracanie na wiarę chrześcijańską pozbawione było głębszych
treści. 
Bez przerwy ostrzegano przed praktykowaniem zwyczajów związanych z
drzewami, przyrodą, czy przed wiarą w czary, czasami posuwając się tak daleko, że
nakazywano burzenie kościołów, gdy odkryto, że ludzie oddają w nich cześć dawnym
bogom i boginiom. 
W roku 742 Kościół wydał dekret, w którym czytamy:

„... każda pogańska profanacja winna być usunięta i z pogardą odrzucona, czy
będzie to składanie krwawych ofiar, czy wróżbiarstwo i przepowiadanie, czy amulety
i znaki, czy ofiary - dla których ciemni ludzie odprawiają obrzędy pogańskie obok
kościelnych, pod zasłoną imion świętych męczenników.”

Nazwy otaczanych czcią źródeł zamieniane były na imiona czcigodnych
świętych, w miejscach pogańskich świątyń budowano kościoły, wciąż jeszcze nie
zmieniając charakteru nabożeństw. 

Kościół odegrał fundamentalną rolę we
wprowadzaniu Europy w mroczny okres jej dziejów. Jego niszczycielski wpływ
odczuwany był w prawie wszystkich dziedzinach życia. Ironią jest, że jedynym
obszarem, na który średniowieczny Kościół wywarł niewielki wpływ, było życie
duchowe prostych ludzi. 
Chociaż większość przyjęła wiarę chrześcijańską, to nie
zmieniła swojego rozumienia i postrzegania Boga. (...) 

Wnioski

Mroczna strona historii chrześcijaństwa dotyczyła i nadal dotyczy dominacji
oraz kontroli życia duchowego i wolności człowieka. Ortodoksyjni chrześcijanie
zbudowali organizację, która od początku nie popierała wolności i samookreślenia, ale
posłuszeństwo i konformizm. Aby osiągnąć swój cel wywierano wpływ na wszystkie
aspekty życia. Opierając się na wierze w jedynego, autorytatywnego i karzącego
Boga, stworzyli organizację, która domagała się podporządkowania jedynej władzy i
karała tych, którzy się temu sprzeciwiali. W ciemnym okresie dziejów Europy, gdy
Kościół przejął kontrolę nad wychowaniem, nauką, medycyną, techniką i sztuką,
nastąpił upadek cywilizacji. Maszerujący na Środkowy Wschód krzyżowcy
mordowali i niszczyli w imię jedynego Boga. W Średniowieczu inkwizycja
systematycznie prześladowała i zastraszała społeczeństwo. W okresie reformacji,
zarówno katolicy jak i protestanci wywoływali wojny, w których chrześcijanie padali
ofiarami innych chrześcijan, gdzie każdy uważał, że obrana przez niego droga była
jedyną ścieżką prawdy. Polowania na czarownice wyniszczyły niezliczone rzesze
kobiet i mężczyzn, jak również wykorzeniły wiarę w przejawy boskości na Ziemi. W
1785 roku Thomas Jefferson pisał:
„Od wprowadzenia chrześcijaństwa spalono na stosach, torturowano i więziono
miliony niewinnych kobiet, mężczyzn i dzieci, a mimo to nie posunęliśmy się ani o
cal w kierunku jedności. Jaki był zatem skutek takiego zniewolenia? Połowa świata
głupców i druga połowa hipokrytów. Tolerancja wobec błędów i łajdactwa na całym
świecie. „
Najbardziej podstępny był wpływ chrześcijaństwa na współczesny świat. Przez
zmuszanie ludzi do wiary w brak nadprzyrodzonej boskiej pomocy w świecie
fizycznym, ortodoksyjni chrześcijanie stworzyli warunki, w których ludzie uwierzyli,
że wszechświat jest zdeterminowany, mechaniczny i pozbawiony świadomości.
Jednakże, zamiast kojarzenia takich poglądów z wiarą religijną, ludzie zaufali nauce
mającej obiektywnie potwierdzać istnienie takiego świata. Większość z nich zaczęła
uważać, że walka i dominacja prawdopo
dobnie nie były boskimi nakazami - ale naturalną, niezbędną jakością życia w
tym bezbożnym świecie. Interesującym jest fakt, że to sama nauka, która kiedyś
potwierdzała koncepcje ortodoksyjnych chrześcijan, teraz odkrywa niedoskonałości
mechanistycznego modelu wszechświata.
Zignorowanie ciemnej strony historii chrześcijaństwa utwierdza pogląd, że
prześladowania i okrucieństwo są nieuchronnym skutkiem wrodzonego zła czy
okrutnej natury człowieka. W okresie neolitu rozwijały się kultury i cywilizacje, które
funkcjonowały bez represyjnych struktur hierarchicznych. Z pewnością to nie ludzka
natura jest przyczyną tego, że ludzie wzajemnie wyrządzają sobie krzywdę. Ludzie
żyjący w społeczeństwach, które stworzyły szlachetniejsze kultury, mają taką samą
naturę jak my, z cywilizacji Zachodu; to tylko nasze poglądy mówią, że jest inaczej.
Tolerancyjne i bardziej pokojowo nastawione społeczeństwa szanują zarówno męskie,
jak i żeńskie oblicza Boga, niebiańskie i ziemskie aspekty boskości. Skutkiem
ograniczenia wiary do jedynego zwierzchnictwa i jedynego oblicza Boga jest tyrania i
brutalność. Nieznajomość mrocznej strony historii chrześcijaństwa dopuszcza
istnienie wiary, która motywację okrucieństwa uważa za nie poddającą się zbadaniu.
Podtrzymywana przez strach wiara w jedynego Boga, który sprawuje swoją władzę na
szczycie hierarchicznego porządku, ma niszczycielskie konsekwencje. Ludzie przez
cały czas musieli określać, kto na szczeblach hierarchii znajduje się ponad nimi.
Każda rzecz, która odróżniała ludzi od siebie, czy to było pochodzenie, rasa, wyznanie
religijne, preferencje seksualne czy też pozycja ekonomiczno-społeczna, stała się
kryterium oceny, czy dany człowiek jest lepszy, czy też gorszy od drugiego.
Jednolitość i zgodność wewnątrz systemu religijnego ortodoksyjnych chrześcijan
wywodzą się z podobieństw i konformizmu, a nie ze współdziałania i harmonii
między występującymi różnicami. Różnorodność społeczeństwa jest najczęściej
uważana raczej za zagrożenie, a nie bezcenną wartość. Spokojne społeczeństwo to
takie, w którym wszyscy ludzie są jednakowi. W obrębie takiego systemu religijnego
seksizm czy rasizm są błędnie pojmowane jako prosta zamiana ról. Zamiast dominacji
mężczyzn nad kobietami, kobiety mogłyby dominować nad mężczyznami, zamiast
dominacji białych nad czarnymi, czarni mogliby dominować nad białymi. Nie ma
zrozumienia dla podziału władzy, współpracy czy tolerancji.

Wiara w całkowicie niebiańskiego Boga, oddzielonego od spraw ziemskich,
wywarła ogromny wpływ na sposób traktowania przez człowieka jego środowiska
naturalnego. Wraz z rozprzestrzenianiem się ortodoksyjnej religii chrześcijańskiej,
wyrażane w obrzędach znaczenie integracji aktywności człowieka ze zmianami pór
roku, zostało w znacznym stopniu zmniejszone. W czasie świąt zaczęto czcić
wydarzenia biblijne, nie związane w żaden sposób ze zmianami pór roku. Koncepcja
liniowej natury czasu, która zastąpiła dawniejszy pogląd o jego naturze cyklicznej, w
jeszcze większym stopniu odsunęła ludzi od przyrody. Nowoczesna nauka utwierdziła
ortodoksyjne poglądy o braku Boga w

świecie fizycznym poprzez przedstawienie go jako mechanicznej rzeczywistości,
całkowicie pozbawionej świadomości. Jednakże, jak mroczne by nie były momenty w
historii chrześcijaństwa, świadomość ich istnienia niekoniecznie prowadzi do
odrzucenia religii chrześcijańskiej. W całej historii byli chrześcijanie, którzy walczyli
z tyranią ortodoksów. Wielu z nich bardziej ceniło miłość i przebaczenie, niż strach i
karę, stawiając samostanowienie i zrozumienie nad uległość i ślepą wiarę. Mroczne
momenty w historii chrześcijaństwa nie były nieuniknioną konsekwencją natury
człowieka; był to rezultat bardzo specyficznej ideologii i struktury wiary. Gdy
zlekceważymy okropności, które miały miejsce w historii chrześcijaństwa,
zrezygnujemy z bliższego poznania religii chrześcijańskiej i jej obecności w naszym,
wydawałoby się, pozbawionym boskości współczesnym świecie. Bez bliższego
zapoznania się z nimi, działania destrukcyjne nadal będą odsuwać nas od Boga,
przyrody i samych siebie. Albowiem tylko przez zrozumienie i uwagę możemy
zatrzymać takie, groźne dla nas samych, zachowania. Możemy stwierdzić, że wysiłki
podejmowane celem przekonania nas, że Bóg żąda strachu i bezwzględnego
posłuszeństwa, są w rzeczywistości działaniami służącymi kontrolowaniu naszych
poczynań i naszego życia duchowego. Możemy zorientować się, że wiara w jedynie
słuszną władzę leży u podstaw szowinizmu, rasizmu i totalitaryzmu. Możemy zrobić
krok w kierunku świata, w którym cenione będą wszelkie różnice, wolność i godność
człowieka i zrealizować marzenie o ludzkości swobodnie postępującej w zgodzie z
samą sobą."
- cytaty z książki Helen Ellerbe " Ciemna strona historii chrzescijanstwa "
Tytuł oryginału:
The Dark Side of Christian History by Helen Ellerbe Morningstar books





Więc po co były te krucjaty, skoro Janicki twierdzi, że Kościół nie musiał z nikim walczyć, ponieważ nie miał wrogów? To z kim walczyli z duchami? 

Kamil Janicki, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego,  Bajko? pisarz Dam: pierwszych, upadłych, złotego wieku, żelaznych, ze skazą, polskiego imperium, przeklęte, niepokorne. Wyszła Saga. 
Wprost arcyznawca kobiet. 

Rozumiem, że każdy ma inne postrzeganie świata, że każdy ma swoje zdanie na dany temat i każdy ma prawo do jego wyrażania. 
Jednak, moim zdaniem, teksty Kamila Janickiego na różnych portalach np. Onet.pl czy wielkahistoria.pl. to nieudolna próba manipulacji historycznymi faktami, to zakłamywanie historii. 

Piszę o tym tylko dlatego, że internet jest dzisiaj dostępny praktycznie dla każdego, młodzi ludzie szukają informacji, szukają dodatkowej wiedzy, i widząc taki artykuł, pod którym podpisuje się "historyk", to te brednie łykną jak ryba haczyk. 


Tutaj autor umiejętnie manipuluje czytelnikiem, wmawiając, że właśnie to inni są manipulatorami a on głosi tą "jedyną i prawdziwą prawdę"... 

Pisze Janicki :" Dwie krótkie wzmianki. Łącznie nie więcej niż trzydzieści słów… A jednak na ich bazie budowano całe opowieści." - jakby pisał o sobie, dokładnie w taki sposób tworzy swoje teksty. 



Odkąd pisowska wataha sprawuje swoje dyktatorskie i prymitywne rządy, to nastąpił wylew stron internetowych siejących dezinformacje historyczne i głoszące" jedyną prawdę" zgodną z ideologią dyktatora i jego popleczników. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz