piątek, 1 marca 2013

NIE CHCEMY GMO - STOP DLA GMO

GMO czyli modyfikowana żywność jest tylko dobra dla korporacji a nie dla ludzi.

INFORMACJE ZE str http://gmonieprzejdzie.pl/

GMO TO NIE TO! PODPISZ!
 
Dlaczego powstała strona gmonieprzejdzie.pl?
 
To strona dla ludzi, którzy nie chcą GMO w polskim rolnictwie. Musimy pokazać, że skuteczny zakaz jest dla nas ważny i nie mamy zamiaru odpuścić, ani dać się oszukać.

Mamy szansę na wprowadzenie rozporządzeń zakazujących upraw GMO w Polsce. Żeby były skuteczne, muszą wejść w życie razem z ustawą o nasiennictwie. Będzie to pierwszy krok do zabezpieczenia naszego rolnictwa przed koncernami agrochemicznymi, dla których jedyną motywacją jest zysk.
 
Czy mój podpis ma sens?
 
Oczywiście! Twój głos się liczy i jest ważny. Pojedyncze głosy można zignorować, silnego ruchu społecznego - nie. To jest wielka siła polityczna. Nie chcemy GMO w rolnictwie, nie chcemy GMO w żywności. Nieodmiennie powtarzamy to w sondażach i ankietach, tak samo jak obywatele innych krajów Europy. W zorganizowanym ruchu będziemy w stanie wywalczyć zakazy upraw GMO, a następnie dopilnować, żeby były egzekwowane. Razem możemy więcej.
 
Co to jest GMO i do czego może być wykorzystane?
 
Świetnie wyjaśnia to dr hab. Katarzyna Lisowska, członkini komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska: „Modyfikacje genetyczne w pierwszej kolejności zostały zastosowane w odniesieniu do mikroorganizmów. Wprowadzenie określonych obcych genów do genomu bakterii, pleśni, drożdży itp. doprowadziło do uzyskania genetycznie modyfikowanych organizmów (GMO), których produkty są pożyteczne dla człowieka, znajdują zastosowanie przede wszystkim w przemyśle czy farmacji. Genetyczne modyfikacje są też podstawowym narzędziem badawczym w naukach biologicznych i medycznych, gdzie służą badaniu funkcji genów, ich roli w procesach chorobowych, etc. Takie zastosowania nie budzą większych kontrowersji, przede wszystkim dlatego, że GMO pozostają w obiegu zamkniętym i nie wydostają się do środowiska.

Jednak zastosowanie analogicznych manipulacji genetycznych na roślinach i zwierzętach rodzi wiele nowych problemów i zagrożeń. Najpoważniejsze wątpliwości dotyczą GM roślin uprawnych i zwierząt hodowlanych - raz dlatego, że GMO wkracza do produkcji żywności, dwa - dlatego, że produkcja ta odbywa się w środowisku naturalnym. Obawy dotyczą więc zarówno bezpieczeństwa zdrowotnego jak i zagrożeń środowiskowych”.

Nasza wiedza na temat funkcjonowania genów jest wciąż niepełna. U genetycznie modyfikowanych organizmów często pojawiają się niezamierzone cechy (np. łamliwość łodyg soi GMO przy wyższych temperaturach). Problem polega na tym, że raz uwolnione do środowiska genetycznie zmodyfikowane organizmy już w nim pozostają. W przeciwieństwie do skażeń toksycznych, skażenie GMO nie zniknie nawet po wielu po latach.
 
Czego się domagamy?
 
Domagamy się zakazu upraw genetycznie zmodyfikowanych w Polsce, takiego samego jaki mają już europejskie potęgi rolnicze, jak Niemcy, Francja i Austria. Uważamy, że nie ma żadnych powodów, żeby wprowadzać u nas uprawy, od których odwraca się Europa. Europejczycy nie chcą jeść i kupować żywności genetycznie zmodyfikowanej. Pokazują to liczne badania.
Co o uprawach GMO mówią inne kraje?
Duże europejskie kraje rolnicze takie jak Francja czy Niemcy zakazały na swoim terytorium upraw GMO. Niezależne badania przeprowadzone m.in. na zlecenie rządu Niemiec wykazały, że uprawy GMO mają destrukcyjny wpływ na środowisko naturalne. Kierując się zasadą przezorności 9 krajów europejskich (Niemcy, Francja, Austria, Włochy, Grecja, Bułgaria, Szwajcaria, Węgry, Luksemburg) zakazało upraw GMO na swoim terytorium. Poza Europą zakazy GMO obowiązują między innymi w Peru, Boliwii, Kenii i Indiach. Obostrzenia produkcji GMO wprowadzono w 2011r. w Chinach. Importu kukurydzy GMO na swoje terytorium zakazała także Rosja.
 
Czy w Polsce są dostępne produkty GMO?
 
Nieprawdą jest, że dostępne w polskich sklepach warzywa i owoce są modyfikowane genetycznie. Nieprawda także, że wszystko co jemy, zawiera GMO. Ani truskawki, ani nektarynki, ani mandarynki czy winogrona nie są modyfikowane genetycznie. Do Europy do celów spożywczych wolno importować tylko 4 rośliny GMO. Są to: soja, kukurydza, rzepak i burak cukrowy. Poza tym dozwolony jest import modyfikowanej bawełny oraz pulpy paszowej z genetycznie zmodyfikowanych bakterii i drożdży.

W Stanach znakowanie żywności wolnej od GMO jest nielegalne. Na szczęście w UE istnieje przepis, że każdy produkt spożywczy zawierający składniki GMO w ilości powyżej 0.9% musi być oznaczony stosowną etykietą. Francja domaga się obniżenia tego poziomu do 0,1%.
 
Czy naukowcy popierają GMO?
 
Są naukowcy popierający uprawy i żywność GMO i to oni dominują w mediach. Nie można jednak generalizować, duża grupa naukowców (w tym biotechnologów) nie popiera wykorzystywania genetycznie zmodyfikowanych organizmów w żywności i w rolnictwie.

Zdania w środowisku naukowym są podzielone. Komitet Ekologii PAN jest zdecydowanym przeciwnikiem uwalniania genetycznie zmodyfikowanych organizmów do środowiska. Koncerny biotechnologiczne (Monsanto, Syngenta, Pioneer, BASF) od lat blokują niezależne badania swoich produktów pod płaszczykiem ochrony własności intelektualnej: umowy kupna skonstruowane są tak, że zawarte są w nich ograniczenia sposobu użytkowania i bezwzględny zakaz wykonywania na nich niezależnych badań. Oczywiście, badania są prowadzone, ale bez zgody producenta ich wyniki nie mogą się pojawiać w recenzowanych periodykach naukowych, co z zasady skazuje je na zarzut słabszej wartości merytorycznej.

W każdym innym przypadku, poza GMO, przy takim stanie wiedzy i braku konsensusu naukowego, wnioskiem byłby postulat dalszych badań w celu wyjaśnienia wątpliwości przed wprowadzeniem zastosowań komercyjnych.
 
Czy GMO jest dobre dla środowiska?
 
Twierdzenie, że GMO jest dobre dla środowiska, jest niczym innym jak hasłem reklamowym - co więcej hasłem w dużym stopniu fałszywym. Używany przy uprawach GMO środek o nazwie Roundup był początkowo reklamowany jako „przyjazny dla środowiska” oraz „stuprocentowo biodegradowalny”, jednak jego szkodliwość i niszczący wpływ na środowisko została dwukrotnie potwierdzona wyrokami sądowymi. Producentowi zakazano reklamowania go w ten sposób. Nie wszyscy jednak o tym wiedzą.

Na świecie borykamy się z wieloma problemami, jakie przyniosły niespełnione obietnice technologii Roundup Ready, czyli technologii wyposażania roślin uprawnych w gen uodparniający je na działanie środka chwastobójczego - glifosatu. Nie jest tak skuteczna, jak obiecywano. Nie dość, że chwasty częściowo uodparniają się na opryski i w efekcie potrzeba ich o wiele więcej niż zapewniają producenci, to w efekcie ich nadużywania pojawiają się całkowicie odporne tzw. superchwasty.

Dopuszczone do upraw w Unii Europejskiej odmiany przynoszą z kolei inne zagrożenia. Genetycznie modyfikowana kukurydza MON810 produkuje toksynę Bt w stężeniu o wiele większym, niż gdy tę samą toksynę wprowadzamy do środowiska poprzez opryski. Na dodatek toksyna z GMO o wiele dłużej pozostaje w glebie i wodzie, a także powoduje wzrost śmiertelności wielu gatunków nieszkodliwych owadów, takich jak pszczoły, biedronki, jedwabniki, złotooki oraz motyle.

Poza wszystkim innym technologia ta okazała się zwyczajnie nieskuteczna. Z każdym rokiem napływa coraz więcej rolniczych i naukowych doniesień na temat owadów, które uodporniły się na działanie tej toksyny, co z kolei wymusza powrót do używania chemii. Opłacalność i korzystny wpływ GMO na środowisko to nic innego jak przykład zdrowej ściemy.
 
Jak GMO wpłynie na polskie rolnictwo?
 
Umowy licencyjne z koncernami produkującymi GMO są niekorzystne dla rolników, a tradycyjne uprawy często ulegają zanieczyszczeniu roślinami GMO z sąsiednich pól, co grozi rolnikom wysokimi karami. Doświadczyli tego rolnicy w krajach, w których najwcześniej zdecydowano się na uprawy GMO (Kanada, USA, Indie, Argentyna). Kurczą się także rynki zbytu na produkty GMO, gdyż konsumenci nie chcą jeść modyfikowanej genetycznie żywności. Uprawy GMO oznaczają wzrost bezrobocia na wsi i ograniczenie rynku zbytu na polskie produkty.

W Indiach koncerny zachowywały się jak dilerzy narkotyków i początkowo nasiona rozdawano za darmo lub sprzedawano po bardzo niskich cenach. Stopniowo udało się uzależnić rolników i doprowadzić do tego, że nie mieli innych niż korporacyjne, źródeł dostępu do materiału siewnego. Warto także wspomnieć o cenach nasion.

Departament Rolnictwa USA opublikował raport wskazujący, że od 2001 r., ceny nasion kukurydzy GMO wzrosły o 135 procent, zaś soi o 108 procent. Tak samo cena galona (ok. 3,8 litra) Roundupu wzrosła z 15 do 50 dolarów. W tym samym czasie ceny towarów i usług wzrosły o zaledwie 20 procent.

Należy też pamiętać, że rolnicy podpisując wieloletni kontrakt zobowiązują się do dorocznego zakupu nasion. W USA są kontrolowani i pociągani do odpowiedzialności za złamanie warunków umowy. Rolnicy, których pola zostają zanieczyszczone przez GMO przechodzą piekło rozpraw sądowych i ponoszą straty. Szczególnie poszkodowani są rolnicy ekologiczni, którzy w przypadku takich zanieczyszczeń tracą certyfikaty.
 
Czy GMO to rośliny o większej wartości odżywczej i dające większe plony?
 
Nie. Przykładowo soja genetycznie zmodyfikowana zawiera o 12% - 14% mniej fitoestrogenów, niż ta pochodząca z upraw niemodyfikowanych (fitoestrogeny chronią między innymi przed zawałem i osteoporozą). Ogromna większość światowych upraw GMO zawiera jedynie dwa rodzaje modyfikacji genetycznych: odporność na środki chwastobójcze takie jak Roundup lub zdolność syntezy toksyny Bt, która niszczy szkodniki. Nikt nie modyfikuje (przynajmniej na razie) roślin w celu podniesienia ich wartości odżywczych czy zwiększenia wydajności – eksperymenty nie wychodzą poza fazę testową.
 
Czy dzięki GMO zmniejsza się zużycie chemii w rolnictwie?
 
Nie. Według najnowszej prognozy przygotowanej przez dr Charlesa Benbrooka (byłego doradcy Białego Domu ds. rolnictwa) jeżeli Europa miałaby zezwolić na uprawy odmian GMO odpornych na herbicydy, to zużycie glifosatu (najpopularniejszego obecnie herbicydu) wzrośnie 15-krotnie do roku 2025. W przypadku kukurydzy, która jest w tej chwili najczęściej uprawianą rośliną w Europie, wzrost zużycia glifosatu może sięgnąć nawet 1000%.

Dr. Charles Benbrook przygotował także raport dotyczący rolnictwa w Stanach, oparty na dostępnych danych.
 
Czy GMO uratuje świat przed głodem?
 
Zwolennicy GMO przekonują, że przyczyną głodu na naszej planecie jest brak wystarczającej ilości żywności, dlatego zwiększając jej produkcję za pomocą GMO zlikwidujemy problem głodu. Poglądu tego nie podzielają jednak ani Bank Światowy ani agendy ONZ zajmujące się kwestią wyżywienia.

Smutnym przykładem są Stany Zjednoczone - kraj będący liderem produkcji GMO i wytwarzający ogromne nadwyżki jedzenia. Mimo tych osiągnięć, liczba osób mających problemy ze zdobyciem odpowiedniej ilości pożywienia w Stanach wynosi 49 mln. To więcej niż cała ludność Polski!

Zwiększenie produkcji żywności za pomocą modyfikacji genetycznych (GMO) nie rozwiąże problemu głodu na świecie, bo nie jest on spowodowany brakiem żywności, ale jej marnotrawieniem i nieskutecznym systemem dystrybucji. Ocenia się, że obecnie produkowana ilość żywności spokojnie wystarczy do wyżywienia 9 mld ludzi, czyli tylu, ilu ma nas być na Ziemi w 2050 roku. Raporty ONZ pokazują, że zastosowanie metod zrównoważonego rolnictwa w uprawach jest w stanie podwoić ilość produkowanej żywności w ciągu dekady. Do rozwiązania problemu głodu na świecie i zapewnienia bezpieczeństwa żywieniowego nie potrzeba nowych, drogich i skomplikowanych technologii, tylko prostych, mądrych i sprawiedliwych rozwiązań.
 
 
Czy GMO jest nam potrzebne?
 
Zdecydowanie nie potrzebujemy GMO w rolnictwie. Odkąd cała uwaga skupia się na biotechnologii, zapominamy, że od lat, każdego roku naukowcom udaje się tworzyć nasiona o polepszonych właściwościach bez wykorzystania inżynierii genetycznej.

Jednakże dzięki modyfikacjom genetycznym otrzymujemy niektóre leki taniej, niż było to do tej pory możliwe przy wykorzystaniu tradycyjnych metod produkcji. Nie mamy nic przeciwko wykorzystaniu GMO w produkcji leków, na przykład insuliny.
 
A co z patentowaniem GMO? Czy to dla nas zagrożenie?
 
Na całym świecie toczy się zagorzały spór o to, co wolno patentować, a czego nie. Koncerny podejmują nieustanne próby patentowania sekwencji genów, roślin i zwierząt. Uważamy, że patenty powinny dotyczyć tylko wynalazków, nie zaś odkryć. Żyjące obecnie organizmy - rośliny, zwierzęta oraz ich geny nie są niczyim wynalazkiem i nie powinny być patentowane i znajdować się pod prywatną kontrolą.
 
Jednak na przestrzeni ostatnich lat urzędy patentowe różnych krajów uprzemysłowionych wielokrotnie wprowadzały patenty na rośliny, zwierzęta, a także geny i części ludzkiego organizmu. W ramach działań nazywanych w przemyśle "poszukiwaniami biologicznymi" (bioprospecting), a przez innych określanych mianem "piractwa biologicznego" (biopiracy), firmy wysyłają w odległe tereny tropikalne specjalistów, którzy mają za zadanie odnaleźć organizmy i rośliny posiadające wartościowe, z punktu widzenia korporacji, cechy.

Następnie w laboratoriach naukowcy pracujący na rzecz koncernów izolują cząstki aktywne lub sekwencje genetyczne z pobranych próbek i opatentowują je jako własne wynalazki. Tradycyjna wiedza i troska o bioróżnorodność środowiska naturalnego, w świetle prawa patentowego znaczą mniej niż zabiegi laboratoryjne. W obecnej sytuacji społeczności będą zmuszone płacić międzynarodowym korporacjom za prawo do korzystania z czegoś, co wcześniej było częścią ich dziedzictwa. Patentowanie genów organizmów żywych budzi sprzeciw - bioróżnorodność naszej planety jest naszym wspólnym dziedzictwem.

Polskie prawo nie jest przygotowane do radzenia sobie z problemem własności intelektualnej. Brak jasnych regulacji oznacza kontrolę rynku żywności przez korporacje i otwiera im furtkę do uzależnienia polskich rolników i konsumentów od wysokich opłat licencyjnych.
 
Czy to prawda, że GMO spożywamy od tysiącleci?
 
Nie. GMO to technologia stosunkowo młoda, a eksperymenty z genetycznie modyfikowanymi organizmami zaczęto przeprowadzać w laboratoriach naukowych dopiero około 30 lat temu. Z GMO w rolnictwie i w produkcji żywności mamy do czynienia od zaledwie 17 lat.
 
Czy to prawda, że złoty ryż uratował miliony ludzi w Azji?
Nie. „Złoty ryż” to projekt stworzenia genetycznie modyfikowanego ryżu, który miał syntezować beta-karoten i tym samym pomóc zwalczać objawy niedoboru witaminy A. Jednak złoty ryż nie mógł uratować nikogo w Azji, ponieważ jak dotąd nie został dopuszczony ani do uprawy, ani do spożycia. Pierwsza wersja tego ryżu nie zawierała wystarczającej ilości witaminy A, przez to nie spełniała swojego zadania. Do dziś nie otrzymano ryżu, który zachowywałby wystarczająco dużą zawartość witaminy A po obróbce termicznej lub długim przechowywaniu.

Poza tym, najubożsi w Azji nie są w stanie pozwolić sobie na zakup ryżu - zamiast tego jedzą maniok i inne tańsze rośliny.
 
Ponieważ dotąd brak badań potwierdzających skuteczność złotego ryżu, ani nie wiadomo, ilu ludzi będzie sobie mogło na niego pozwolić, eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zalecają rozdawanie ubogim suplementów witaminy A oraz wzbogacanie tą witaminą pożywienia. Wskazują także na konieczność propagowania wśród ludności krajów rozwijających się hodowli warzyw, szczególnie warzyw liściastych. Te rozwiązania są obecnie bardziej obiecującym rozwiązaniem problemu niedoboru witaminy A niż złoty ryż.
 
A może przeciwnicy GMO są niekompetentni i protestują ze strachu, bo nie wiedzą, co to jest GMO?
 
Przeciwnicy GMO w rolnictwie protestują nie dlatego, że brak im wiedzy, ale właśnie dlatego, że taka wiedzę posiadają. Jesteśmy świadomymi obywatelami i konsumentami, którzy biorą odpowiedzialność za przyszłość.
Dlaczego nie protestujemy przeciwko ustawie o nasiennictwie, skoro inni to robią?
 
Zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej regulacje dotyczące GMO są niezwykle skomplikowane. Nie można zakazać GMO „w ogóle” – do takiej sytuacji doprowadzili lobbyści, Światowa Organizacja Handlu i Stany Zjednoczone. Można natomiast zakazać uprawy poszczególnych gatunków GMO i dlatego konieczne jest konstruowanie inteligentnych przepisów, żeby w ogóle można było to zrobić. Potrzebne nam rozwiązanie zgodne z prawem unijnym.

Komisja Europejska nieustannie grozi Polsce wysokimi karami za niezgodność naszego ustawodawstwa z prawem unijnym. Dlatego w nowej ustawie o nasiennictwie zakaz obrotu nasion ma zostać zniesiony, ale przygotowano rozporządzenia zakazujące uprawy dopuszczonych na terenie Unii gatunków.

Obecnie obowiązujące w Polsce prawo jest nieszczelne. Mamy ustawę o GMO z 2001 roku, ale interpretacja Ministerstwa Środowiska mówi, że ta ustawa nie obejmuje upraw komercyjnych. Z powodu braku innych regulacji prawnych, pozostaliśmy z zakazem sprzedaży nasion. To zakaz prosty do ominięcia – niektórzy rolnicy sprowadzali nasiona z innych krajów unijnych, wysiewając je swobodnie w sposób zupełnie niekontrolowany. Nawet gdy Greenpeace wykrył takie uprawy i zgłosił je do prokuratury, sprawę umorzono.
 
Chcemy, żeby przygotowane przez rząd rozporządzenia zostały wprowadzone w trybie pilnym. Domagamy się ścisłego wdrażania i respektowania prawa, a także skutecznej kontroli, aby wyłapywać i usuwać ewentualne zasiewy GMO.
Przeciwko GMO protestują tylko ekolodzy
GMO to problem wieloaspektowy, który dotyczy wszystkich. Przeciwko uprawom modyfikowanym genetycznie protestują właściwie wszystkie warstwy społeczne i przedstawiciele wszelkich zawodów, bez różnicy: naukowcy, pszczelarze, rolnicy, politycy, artyści i konsumenci. To zagadnienie, które obejmuje obszar zdrowia, ochrony środowiska, ekonomii, relacji społecznych i stosunków międzynarodowych. Dlatego protestują przedstawiciele wszystkich środowisk, zawodów i wyznań.
 
Co mogę zrobić, by wspomóc kampanię?
 
Podpisz apel, a potem namów znajomych, żeby zrobili tak samo. Wyślij link do trzech osób na Facebooku, wysyłaj maile i przekonuj ludzi do swoich racji. Niech będzie nas coraz więcej!
 
Zakaz upraw GMO to dopiero początek. Prawo musi być skuteczne, aby efektem było

ZERO UPRAW GMO W POLSCE

Nie możemy pozwolić, aby zakaz upraw był przepisem martwym i łatwym do obejścia. Dopilnujemy tego razem.

Deklaracja, którą złożył rząd - Polska wolna od upraw GMO - nie dotyczy tylko kukurydzy MON810 i ziemniak Amflora, ale i następnych roślin, które może w przyszłości dopuścić Unia Europejska. Ta obietnica musi zostać dotrzymana.

Będziemy działać wspólnie, żeby zakaz był skuteczny.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz