środa, 28 lipca 2021

Celowe zakłamywanie historii przez Kamila Janickiego czy efekt niskiego poziomu wiedzy?

 Kilka dni temu przypadkowo wpadł mi w ręce artykuł tak bzdurny i naciągany, że postanowiłam odnieść się do niego. 

Poniżej link do tekstu Kamila Janickiego, który za wszelką cenę stara się wmówić czytelnikom, że pogaństwa żadnego nie było a religia Słowian, to naciągana bajka...

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/11/04/zmyslone-poganstwo-czy-nasi-slowianscy-przodkowie-byli-ateistami/



Zrozumiałabym, gdyby artykuł napisał amator, bloger, który ma nikły zasób wiedzy i za mocno pofolgował swojej fantazji. 

Kamil Janicki, który ukończył historię na UJ i chwali się wydaniem swoich książek w 250 tysiącach egzemplarzy, płodzi bzdurne teksty, po których można spaść z krzesła ze śmiechu lub dostać niestrawności emocjonalnej. 

Na szczęście znalazłam w internecie komentarze odnoszące się do tych wypocin Janickiego. 

Poniżej komentarz Tomasza Kosińskiego odnośnie art. "zmyślone pogaństwo.." K. Janickiego;

"(...) Autor kolejny raz szuka sensacji na siłę, niestety opierając się na celowych przekłamaniach i manipulacjach faktami. 

Już sam początek artykułu ma wywołać szok poznawczy. Janicki bez kozery pisze bowiem: "Religia Słowian, pełna barwnych mitów, potężnych bóstw i wpływowych kapłanów to tylko naciągana bajka. Rodzimą wiarę wymyślili naukowcy lubiący folgować własnej wyobraźni. I wszystko co o niej wiesz najwyższa pora odesłać do lamusa."

Nie wiedzieć czemu głównym dowodem na niepoważną tezę autora mają być wątpliwości historyków co do przebiegu tzw. reakcji pogańskiej w 1031 roku. 

Janicki bezpodstawnie twierdzi też, że lud nie musiał się buntować przeciwko uciskowi Kościoła, bo nic takiego nie miało miejsca. Nie było dziesięciny, ani żadnych kościelnych podatków. Za nic ma relacje kronikarzy Thietmara czy Helmolda, którzy jako księża katoliccy sami przyznawali, że powodem buntów pogan był przesadny ucisk chłopów przez możnych i duchownych. 

Dalej snuje swoje "wywrotowe" historie kłamliwie twierdząc, że "religia wszelkich Słowian, a już szczególnie naszych odległych przodków, istnieje… głównie w głowach naukowców." 

Kłamie twierdząc, że nieznane są imiona słowiańskich bogów i "Nie sprecyzowano ceremonii, nie podano lokalizacji świątyń czy jakichkolwiek szczegółów kultu". To o czym w takim razie pisali Thietmar, Adam z Bremy, Helmold czy Saxo, o polskich kronikarzach nie wspominając? Wszyscy oni w zmowie powymyślali sobie wyprawy chrystianizacyjne Ottona z Bambergu, burzenie świątyń, obalanie posągów, obyczaje wróżebne w Arkonie, opisy świąt i innych przejawów pogańskiego kultu, tak silnego, że w kolejnych wiekach liczni kaznodzieje w swoich zachowanych kazaniach ubolewali nad wciąż żywą wiarą w słońce, bóstwa, biesy i różne duchy?

Dalej pisze, że "Problem w tym, że stojąca u ich podstawy teoria została w międzyczasie obalona przez nowe pokolenie specjalistów. I wszystkie oparte na niej prace też wypada odesłać do lamusa."

Odwołuje się tutaj do idiotycznych tez D. A. Sikorskiego, który uznaje wszystkich kronikarzy niemieckich, duńskich, arabskich, polskich, ruskich, czeskich itd. za kłamców, bo archeolodzy mają wątpliwości czy znalezione obiekty w Wolinie, Wrocławiu, Gnieźnie i innych miejscach to świątynie czy budynki o innym przeznaczeniu. 

Ignorancja autora, aż boli i niestety trudno dać jej wiarę, zatem należy wnosić, że jest to celowe robienie z ludzi idiotów. Jeśli w taki sposób Janicki tworzy swoje ciekawostki historyczne to trzeba go uznać za ewidentnego kłamcę i manipulatora, miejmy nadzieję, że wymyśla te swoje sensacje tylko dla kasy, a nie z innych powodów. 

Bezczelnie i nieodpowiedzialnie pisze, iż "Pogaństwa nie trzeba było tępić, a chrześcijaństwa – wprowadzać pod groźbą miecza." 

Litości. Lud zatem chętnie się chrzcił i porzucał swoje "prymitywne" wierzenia, nikogo nie zabito w imię Jezusa, nie spalono świątyń, których nie było i nie niszczono posągów, które nie istniały?

Większych głupot już dawno nie czytałem. No, chyba, że w hiperkrytycznych książkach L. Moszyńskiego czy D. A. Sikorskiego, których Janicki sobie upodobał za autorytety z całego grona historyków i religioznawców mających inne zdanie na ten temat. 

Nie ma sensu szczegółowo analizować bredni tego poczytnego autora. Wypada tylko przestrzec przed taką formą zakłamywania faktów i robienia czytelników "w balona".

Nawet niektóre szalone teorie niektórych turbosłowian, jak teza Szydłowskiego o Biblii jako historii Lechitów - Chaldejczyków, są tylko dyskusyjnymi hipotezami. Janicki stara się nam natomiast wmówić, że wszyscy naukowcy, poza L. Moszyńskim i D. A. Sikorskim kłamią, a tylko oni znają jedynie słuszną  prawdę.

A co najzabawniejsze, obwinia za to "kłamliwe" wyolbrzymianie rodzimej wiary... Kościół katolicki. Ta instytucja dużo akurat nakłamała i ma wiele na sumieniu, ale teza o zmyślonym przez uczonych i duchownych pogaństwie jest po prostu głupia. 

Jeśli ktoś chce wierzyć w takie bzdury to trzeba mu tylko współczuć. 


08.12.2019

Tomasz J. Kosiński "

Za: http://slavia-lechia.pl/ciekawostki-historyczne-czyli-sensacje-kamila-janickiego-dla-ubogich-id108

Wnikliwiej szukając podobnych treści okazuje się, że Janicki płodzi te pseudo historyczne teksty lepiej aniżeli królik. Wystarczy, że w Google wpisałam "bzdury kamila janickiego" i wyskoczyły mi artykuły krytykujące kłamstwa Janickiego. 

Poniżej link do kolejnych "ciekawostek" made in janicki. 

https://wielkahistoria.pl/prawdziwa-religia-slowian-w-co-wierzyli-nasi-przodkowie-w-swietle-nowych-badan/

 

Idealny Komentarz do kłamstw Kamila Janickiego w artykule o "prawdziwej religii Słowian" znalazłam na zaprzyjaźnionym blogu 

https://www.google.com/amp/s/opolczykpl.wordpress.com/2020/06/24/bzdury-wymysly-i-klamstwa-o-slowianach-w-wydaniu-historyka-kamila-janickiego/amp/ 

i pozwolę sobie zacytować opolczyka ;

"(...) Już sam zwrot w tytule – „Prawdziwa religia Słowian” – budzić musi podejrzenia. Głosicieli „prawdziwych religii” jest multum, tak samo jak i tych „prawdziwych religii”.

.
Pierwsza wątpliwość – czy wierzenia Słowian można nazywać „religią”. Niestety wielu badaczy, historyków, publicystów i pisarzy nazywa wszystkie wierzenia, także naturalne, religiami – co jest błędem. Termin religia wywodzi się z łacińskiego religare i oznacza „re” – ponowne, powtórne, oraz „ligare” – połączenie się” – w domyśle z bogiem/bogami. Termin ten pasuje przede wszystkim do wymyślonych „religii objawionych”, a więc przede wszystkim religii abrahamowych – judaizmu, chrześcijaństwa i islamu (ale i do np. zaratusztranizmu). Mówiąc najogólniej, czym jest w ich wydaniu religia, wygląda to tak: ludzie zapomnieli o „prawdziwym bogu”, stali się „bałwochwalcami”, ale potem pojawił się Abraham i Mojżesz, Joszue/Jezus, na koniec Mahomet i objawili odpowiednio żydom, chrześcijanom i muzułmanom „prawdę objawioną”, dzięki czemu u żydów-chrześcijan-muzułmanów nastąpiło religare – ponowne połączenie się z „prawdziwym bogiem”. I stąd te zmyślone „prawdy objawione” należy nazywać religiami – są  w przekonaniu wyznawców powtórnym połączeniem się z jedynie prawdziwym bogiem,  Natomiast nie są religiami wierzenia naturalne, pierwotne, powoli kształtowane u ludów przedcywilizacyjnych w sposób niejako naturalny przez dziesiątki tysięcy lat .
.
Kłamstwem jest, że „w czasach Mieszka I i Bolesława Chrobrego w Polsce nie prowadzono masowej akcji chrystianizacyjnej, Kościół nie pobierał dziesięciny, a ludność nie miała powodu wzniecać rebelii przeciw nowej religii”.
Za Mieszka i owszem, przymusowo narzucono katolicyzm „tylko” dworowi książęcemu, mieszkańcom głównych grodów, możnowładcom i drużynie książęcej. Dopiero za Chrobrego wprowadzono powszechnie wobec ludu wybijanie zębów za łamanie przymusowych kościelnych postów oraz zaciekle wyrąbywano święte drzewa i całe święte gaje (choć robiono to już za Mieszka I). Dziesięciny na kościół pobierali komornicy dworscy, gdyż kościół miał zbyt mało własnego personelu. A lud nienawidził i narzuconej mu ponurej nadjordańskiej religii, i narzuconych danin – przez co wielokrotnie się buntował.
.
Kłamstwem jest, że  „Rzekoma „reakcja pogańska” nie miała miejsc”. Takich „reakcji” – większych i odnotowanych przez kronikarzy buntów – było kilka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Reakcja_poga%C5%84ska#Wa%C5%BCniejsze_rozruchy_zwi%C4%85zanie_z_reakcj%C4%85_poga%C5%84sk%C4%85
.
Buntów mniejszych, lokalnych, było jeszcze więcej, tyle że nikt o nich nie pisał. Półprawdą jest, że  „do większości kraju chrześcijaństwo w ogóle nie dotarło”. Nie tyle nie dotarło, co było odrzucane przez lud, który mimo wściekłej propagandy, kar (wybijania zębów za łamanie kościelnych postów) i niszczenia świętych gajów trwał przy swoich bogach. 

A już niewyobrażalnym i durnym po prostu kłamstwem jest, że niby „w państwie pierwszych Piastów… nie było żadnego pogaństwa zdolnego buntować się przeciw nowej wierze.
Bunty były i to niejeden (o tym za chwilę). Przywiązanie do pogaństwa, do zwalczanych przez kler i katolickich władców własnych bogów, zwyczajów, obrzędów i świąt było u poddanych Piastów ogromne. Przy czym kler podstępnie na przestrzeni wieków wiele pogańskich świąt, obrzędów i zwyczajów przywłaszczył sobie nadając im nadjordańską interpretację. A te obrzędy, którym nijak było nadać katolicką interpretację, były przez całe milenium zwalczane, a na koniec zepchnięte do statusu „ludowych zwyczajów” – jak choćby topienie/palenie Marzanny czy kupalnocne harce przy ogniskach. Kamil Janicki jako historyk powinien sam wiedzieć, że np. wszystkie rzekomo katolickie zwyczaje towarzyszące „katolickiej wigilii” – łącznie z 12 potrawami, sianem pod obrusem, łamaniem się „opłatkami” (wcześniej cienkimi plackami) i śpiewaniem kolęd to zwyczaje i obrzędy pogańskie, którym nadano nadjordańską interpretację. (...) 

Tu wracam do buntów pogańskich, którym zaprzecza Janicki w oddzielnym artykule:
https://wielkahistoria.pl/reakcja-poganska-1031-roku-czy-po-smierci-boleslawa-chrobrego-w-polsce-upadlo-chrzescijanstwo/
.
Jego głównym argumentem jest stwierdzenie: „Dwie krótkie wzmianki. Łącznie nie więcej niż trzydzieści słów… A jednak na ich bazie budowano całe opowieści. Trudno się dziwić. Mamy do czynienia z prawdziwą pułapką na historyków. A już szczególnie na pisarzy, ceniących nie tylko fakty, ale też atrakcyjną fabułę.”
Jako historyk powinien wiedzieć jednak Janicki, że często, bardzo często, w grubej „kronice” katolickiej tylko jedno jedyne krótkie zdanie mogło być prawdą, a reszta propagandą, wymysłami i kłamstwami. W średniowieczu (i nie tylko) kroniki kk milczały o zbrodniach, oszustwach i fałszerstwach kleru, o stawianiu pochodowi krystowierstwa oporu. Obowiązywała wtedy propaganda, jakoby „nawracani” poganie z radością przyjmowali nadjordańską „dobrą nowinę”, chętnie i dobrowolnie odrzucali „bałwochwalstwo” i gorliwie zaczynali wyznawać żydowskiego „zbawiciela”. Ta propaganda do dzisiaj uprawiana jest przez polskojęzyczny kler, głoszący często, że Polacy od 966 roku byli gorliwymi katolikami. (...) 


(...) oto co odpowiedzieli nawracającemu ich biskupowi Mistelbachowi Szczecinianie: „U was, chrześcijan, pełno jest łotrów i złodziei; u was ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje więzieniach; u nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii! U was księża dziesięciny biorą, nasi kapłani zaś utrzymują się, jak my wszyscy, z pracy własnych rąk”.
.
Do wywołania powszechnego pogańskiego buntu nie potrzeba też było „zburzonych świątyń dawnego porządku” (których na ziemiach piastowskich chyba nawet nie było). Wycinanie świętych dębów i całych świętych gajów, bezczeszczenie rzymskimi szubienicami świętych gór i innych świętych dla pogan miejsc było takim samym świętokradztwem, jak burzenie świątyń i wywoływało takie same wzburzenie. Nie było też u Słowian dogmatów – te są cechą zwłaszcza religii abrahamowych. Natomiast ich wierzenia, zwyczaje i obrzędy były całkowicie odmienne od narzucanych przez chrześcijaństwo ponurych nadjordańskich guseł, których nasi przodkowie po prostu nie chcieli i przeciwko którym się buntowali.(...) 

(...) całkowicie myli się Janicki twierdząc, że nieznane są imiona (słowiańskich) bogów, „może poza kilkoma absolutnie podstawowymi”.

Po pierwsze – absolutnie podstawowymi bogami Słowian była Matka Ziemia – Mokosz i Słońce – Swarożyc. Słowianie zdawali sobie sprawę z tego, że Ziemia – Mokosz – jest ich Matką i dlatego czcili ją szczególnie. Zdawali sobie też sprawę z tego, że bez Słońca i jego ciepła i światła na Ziemi nie byłoby życia. Przez co i Słońce-Swarożyc był, obok Mokoszy, przez tysiąclecia bogiem najważniejszym. Po drugie – ale byli i inni bogowie – Perun (wymieniony przez autora), Weles, Swaróg, Świętowit, Trygław, Strzybóg, Pochwist, Perperuna czy Jarowit. Dyskusyjnymi, choć nie można ich wykluczyć, byli Żywia, Łada czy Nyja. I jeszcze z tuzin innych. I nie jest tak, że pamięć o nich całkowicie zaginęła – przetrwały w tzw. „tradycji ludowej” o czym pisał Zorian Dołęga-Chodakowski:
.
„Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.”

.
Tak więc w „tradycji ludowej”, przynajmniej do XIX wieku, przechowało się znacznie więcej imion bogów oraz starych pogańskich obrzędów, niż Janicki gotów jest to przyznać. I od wtedy zaczęły być spisywane.(...) 

Pisze Janicki: „Rzecz dotyczy nie tylko Polski, ale nawet zamieszkanego przez Lutyków Połabia, gdzie religia Słowian – zapewne w reakcji na brutalną ekspansję Rzeszy – rzeczywiście przyjęła bardziej złożone formy.”
A więc – nie religia – a wierzenia, a raczej wiara Przyrody. Przy czym u Wieletów, Obodrytów i Ranów nie widać bardziej złożonej formy wierzeń. Doszły tylko świątynie i kasta kapłanów – choć ci nie zdzierali jeszcze dziesięcin. Reszta pozostała praktycznie bez zmian – święte gaje istniały i tam nadal.(...) 


Janicki to już sam nie wie co pisze.. Raz zaprzecza  istnieniu religii Słowian, że "to zmyślona bajka" a potem opisuje: " (...) gdzie religia Słowian – zapewne w reakcji na brutalną ekspansję Rzeszy – rzeczywiście przyjęła bardziej złożone formy." - to była ta "religia " czy nie? 

Masło maślane z ust historyka. Porażka. Manipulacja i to nieudolna.

Pominę jeszcze górę bzdur Janickiego, bo szkoda mi czasu. Trafnie Opolczyk podsumował :


"Pisze na koniec Janicki: „Pogaństwa nie trzeba było tępić, a chrześcijaństwa – wprowadzać pod groźbą miecza”.
W rzeczywistości było dokładnie na odwrót – pogaństwo było wszędzie brutalnie tępione, a chrześcijaństwo, gdy stało się po trzech pierwszych wiekach wegetowania w imperium rzymskim potęgą i instrumentem wzmacniającym trony, praktycznie wszędzie wprowadzano mieczem, ogniem, karami, torturami, groźbami i prześladowaniami, co już wielokrotnie opisywałem. Nawet rzekomo pokojowi Cyryl i Metody w ich „misjonowaniu” stosowali obrzydliwy szantaż: jeśli nie nawrócicie się dobrowolnie, po nas przyjdą inni i nawrócą was siłą i mieczem.
.
Kamil Janicki sam powinien wiedzieć o tym, że przez pierwsze trzy wieki istnienia chrześcijaństwa, bez stosowania siły, przyjęło je w imperium Rzymskim nie więcej niż 10 % ludności – w ogromnej większości niewolnicy i biedota miejska. Dla nich było atrakcyjne”, gdyż obiecywało im po znojnym życiu „zbawienie” i wiekuiste szczęście. Zdecydowana większość mieszkańców imperium gardziła nim jednak. I gdyby nie zostało ono przez cesarzy (a później przez królów i książąt rządzących rzekomo z woli bożej) uznane za przydatne narzędzie wzmacniające tron, gdyby nie stosowało przy „nawracaniu” siły, przemocy, przymusu i miecza, a bazowało jedynie na dobrowolności „nawracanych”, nigdy, przenigdy chrześcijaństwo nie zdobyłoby całkowitej, totalnej supremacji w samej tylko Europie, nie mówiąc o Amerykach, Australii, Oceanii i połowie Afryki. W samej Europie pogaństwo byłoby nadal dominujące – gdyby w „nawracaniu” nie korzystało chrześcijaństwo z miecza.
.
„Te dwa światy przez całe stulecia funkcjonowały obok siebie.”
Zgoda – ale tylko dzięki uporowi pogan i w sumie bezsilności chrześcijan, którzy nie byli w stanie pilnować każdego poganina na każdym kroku. Wybić ich wszystkich też nie mogli – bo kto by harował na kler i katolickich panów i możnowładców?
„I jeśli wziąć pod uwagę, ilu przesądom wciąż ulegamy, to na dobrą sprawę trwają nadal w XXI wieku.”
Jednym z takich przesądów jest ten o „złym” pogaństwie i „dobrym” chrześcijaństwie. A także kolportowany przez Janickiego przesąd, że o naszych pogańskich przodkach, ich bogach, obrzędach i zwyczajach nie wiemy nic. Jest dokładnie na odwrót  – wiemy o nich wystarczająco dużo, by piękną kulturę słowiańską szanować i kultywować.
.
.
opolczyk"




Pisze Janicki o poganstwie i chrześcijaństwie : 
„Te dwa światy przez całe stulecia funkcjonowały obok siebie.”

Poniżej zacytuję kilka wątków z książki Helen Ellerbe "Ciemna strona historii chrześcijaństwa" 
odnośnie tego "przenikania się światów" wg Janickiego, 
że niby "kościół nie musiał z nikim walczyć, bo nie musiał..."

(...) W Średniowieczu Kościół sam zauważył zarysowujące się różnice w,
na pozór jednolitych, rzeszach ludzi. Wobec pierwszych przejawów nacjonalizmu i
chęci oderwania się od Rzymu reakcja Kościoła była szybka i gwałtowna. Kiedy w
1275 roku pojawiły się dyskusje na temat płacenia daniny, papież ekskomunikował
całe miasto. 
Florencję. A gdy grupa niewielkich włoskich miast, będących lennem papieskim,
zorganizowała w 1375 roku bunt przeciwko władzy papieża, celem odzyskania tych
terenów, Robert z Genewy wynajął bandę najemników, którzy po zdobyciu Bolonii
ruszyli na Cessnę. W książce Tuchman'a „A Distant Mirror ", czytamy:
„Zaskarbiając sobie laskę przez uroczystą przysięgę na swój kardynalski
kapelusz, Robert przekonał mężczyzn do opuszczenia mieczy i zyskał ich zaufanie
dzięki uwolnieniu, na dowód jego dobrej woli, 50 zakładników. Wówczas wezwał
swoich najemników... i rozkazał zmasakrować wszystkich „dla dopełnienia się
sprawiedliwości ". ...Przez trzy dni i noce, począwszy od 3 lutego 1377 roku, przy
zamkniętych bramach miasta, żołnierze dokonali rzezi jego mieszkańców.
„ Wszystkie place pełne były trupów ". W czasie prób ucieczki setki ludzi utopiło się
w fosie, spychani z powrotem do wody przez bezlitosnych szermierzy. Kobiety były
łapane i gwałcone, za uwolnienie dzieci żądano okupu, po wymordowaniu
mieszkańców miasto zostało złupione, zniszczono dzieła sztuki, „spalili wszystko, co
nie mogło być zabrane, a rzeczy nieprzydatne rozrzucili po ziemi ". Masakra
pochłonęła od 2500 do 5000 Ofiar.

Trzy lata później w 1378 roku, Robert z Genewy został papieżem i przyjął imię
Klemensa VII. 
Oceniając okrucieństwo ataku na członków sekty nazywanych
katarami, można stwierdzić, że Kościół czuł się o wiele bardziej zagrożony przez tych
heretyków, niż przez jakichkolwiek innych w całej swojej historii. Kataryzm
rozkwitał w południowej Francji, na terenach nazywanych Langwedocją, politycznie i
kulturalnie odmiennych od północy. Tolerowano tam wszelkie poglądy, obok siebie w
zgodzie żyło wiele narodów (...) 

"(...) W odpowiedzi na rosnącą popularność katarów, Kościół katolicki oskarżył ich o
standardowe w takich przypadkach zbrodnie: profanację krzyża i sakramentów,
kanibalizm, wyrzeczenie się Chrystusa i seksualne orgie . Mimo to, katolik, święty
Bernard, wielki przyjaciel katarów, tak mówił o nich:
„Jeśli przysłuchasz się im, nic nie może być bardziej chrześcijańskie. Kiedy
rozmawiają nic nie może być mniej naganne, a co powiedzą, potwierdzają czynem.
Jak na moralność heretyka, on nie szuka nikogo, nie dręczy nikogo, nie uderzy
nikogo; jego lico jest blade od postów, on nie posila się chlebem lenistwa, jego ręce
pracują na jego utrzymanie.”
Rozpowszechnianie skandalicznych opowieści o okrucieństwach katarów w
niewielkim tylko stopniu wpłynęło na zmniejszenie ich popularności i powstrzymanie
rozprzestrzeniającej się fali tolerancji i niezależnej myśli.
Lekceważąc groźbę największych kar kościelnych mieszkańcy miasta Viterbo
wybrali ekskomunikowanego heretyka na wysokie stanowisko szambelana. W 1139
roku Kościół rozpoczął zwoływanie zgromadzeń mających na celu potępienie katarów
i wszystkich, którzy udzielają im poparcia' . W 1179 roku Aleksander III proklamował
krucjatę przeciwko tym wrogom Kościoła, obiecując przy tym prolongatę spłat
należności wobec Kościoła i odpuszczenie kary za grzechy wszystkim, którzy sięgną
po broń, a boskie zbawienie tym, którzy zginą.(...) 

Od samego początku istnienia chrześcijaństwa ludzie buntowali się przeciwko władzy koscielnej aż do dzisiaj! 
Kościół opluwa każdego, kto odważy się skrytykować to gniazdo szerszeni. 


"W odpowiedzi na rosnącą popularność katarów, Kościół katolicki oskarżył ich o

standardowe w takich przypadkach zbrodnie: profanację krzyża i sakramentów" - czyż nie brzmi to znajomo dzisiaj? 

"(...) Dekret wydany przez Teodozjusza wyjął spod prawa wszelki sprzeciw wobec
Kościoła. W 388 roku wprowadzono zakaz publicznych dyskusji na tematy religijne.
Starożytne obrzędy pogańskie zostały zakazane w 392 roku i od tego momentu
uważano je za działalność przestępczą (.. .) 
W sumie tym jednym cytatem można zakończyć temat i udowadniając, że Kamil Janicki naciąga fakty i manipuluje. 


"(...) Kościół
stwarzał pozory jedności królestwa przez nawracanie poddanych na wiarę
chrześcijańską, jednakże, zwykle nie było to niczym innym jak fasadą jego
rzeczywistej działalności. Papież Grzegorz Wielki w liście do swojego emisariusza w Brytanii, świętego Augustyna z Canterbury, zilustrował swoje
zainteresowanie nawracaniem ludzi na chrześcijanizm:
„...ludzie nie mają konieczności zmiany swoich miejsc zgromadzeń; gdzie
dawniej składali ofiary demonom, pozwól im tam nadal zbierać się w Dniu Świętym,
który wskazany jest przez Kościół i uśmierć ich bestie, aby dłużej nie oddawali czci
demonom, ale gromadzili się tam dla zbiorowego posilenia się czcią Tego, którego
teraz wielbią”.

Mimo że średniowieczny Kościół misternie spustoszył większość dziedzin życia,
to nie spowodował większych zmian w sposobie postrzegania Boga przez zwykłych
ludzi. Ciągłe ostrzeżenia Kościoła kierowane pod adresem pogańskich obrzędów
wskazują, jak dalece nawracanie na wiarę chrześcijańską pozbawione było głębszych
treści. 
Bez przerwy ostrzegano przed praktykowaniem zwyczajów związanych z
drzewami, przyrodą, czy przed wiarą w czary, czasami posuwając się tak daleko, że
nakazywano burzenie kościołów, gdy odkryto, że ludzie oddają w nich cześć dawnym
bogom i boginiom. 
W roku 742 Kościół wydał dekret, w którym czytamy:

„... każda pogańska profanacja winna być usunięta i z pogardą odrzucona, czy
będzie to składanie krwawych ofiar, czy wróżbiarstwo i przepowiadanie, czy amulety
i znaki, czy ofiary - dla których ciemni ludzie odprawiają obrzędy pogańskie obok
kościelnych, pod zasłoną imion świętych męczenników.”

Nazwy otaczanych czcią źródeł zamieniane były na imiona czcigodnych
świętych, w miejscach pogańskich świątyń budowano kościoły, wciąż jeszcze nie
zmieniając charakteru nabożeństw. 

Kościół odegrał fundamentalną rolę we
wprowadzaniu Europy w mroczny okres jej dziejów. Jego niszczycielski wpływ
odczuwany był w prawie wszystkich dziedzinach życia. Ironią jest, że jedynym
obszarem, na który średniowieczny Kościół wywarł niewielki wpływ, było życie
duchowe prostych ludzi. 
Chociaż większość przyjęła wiarę chrześcijańską, to nie
zmieniła swojego rozumienia i postrzegania Boga. (...) 

Wnioski

Mroczna strona historii chrześcijaństwa dotyczyła i nadal dotyczy dominacji
oraz kontroli życia duchowego i wolności człowieka. Ortodoksyjni chrześcijanie
zbudowali organizację, która od początku nie popierała wolności i samookreślenia, ale
posłuszeństwo i konformizm. Aby osiągnąć swój cel wywierano wpływ na wszystkie
aspekty życia. Opierając się na wierze w jedynego, autorytatywnego i karzącego
Boga, stworzyli organizację, która domagała się podporządkowania jedynej władzy i
karała tych, którzy się temu sprzeciwiali. W ciemnym okresie dziejów Europy, gdy
Kościół przejął kontrolę nad wychowaniem, nauką, medycyną, techniką i sztuką,
nastąpił upadek cywilizacji. Maszerujący na Środkowy Wschód krzyżowcy
mordowali i niszczyli w imię jedynego Boga. W Średniowieczu inkwizycja
systematycznie prześladowała i zastraszała społeczeństwo. W okresie reformacji,
zarówno katolicy jak i protestanci wywoływali wojny, w których chrześcijanie padali
ofiarami innych chrześcijan, gdzie każdy uważał, że obrana przez niego droga była
jedyną ścieżką prawdy. Polowania na czarownice wyniszczyły niezliczone rzesze
kobiet i mężczyzn, jak również wykorzeniły wiarę w przejawy boskości na Ziemi. W
1785 roku Thomas Jefferson pisał:
„Od wprowadzenia chrześcijaństwa spalono na stosach, torturowano i więziono
miliony niewinnych kobiet, mężczyzn i dzieci, a mimo to nie posunęliśmy się ani o
cal w kierunku jedności. Jaki był zatem skutek takiego zniewolenia? Połowa świata
głupców i druga połowa hipokrytów. Tolerancja wobec błędów i łajdactwa na całym
świecie. „
Najbardziej podstępny był wpływ chrześcijaństwa na współczesny świat. Przez
zmuszanie ludzi do wiary w brak nadprzyrodzonej boskiej pomocy w świecie
fizycznym, ortodoksyjni chrześcijanie stworzyli warunki, w których ludzie uwierzyli,
że wszechświat jest zdeterminowany, mechaniczny i pozbawiony świadomości.
Jednakże, zamiast kojarzenia takich poglądów z wiarą religijną, ludzie zaufali nauce
mającej obiektywnie potwierdzać istnienie takiego świata. Większość z nich zaczęła
uważać, że walka i dominacja prawdopo
dobnie nie były boskimi nakazami - ale naturalną, niezbędną jakością życia w
tym bezbożnym świecie. Interesującym jest fakt, że to sama nauka, która kiedyś
potwierdzała koncepcje ortodoksyjnych chrześcijan, teraz odkrywa niedoskonałości
mechanistycznego modelu wszechświata.
Zignorowanie ciemnej strony historii chrześcijaństwa utwierdza pogląd, że
prześladowania i okrucieństwo są nieuchronnym skutkiem wrodzonego zła czy
okrutnej natury człowieka. W okresie neolitu rozwijały się kultury i cywilizacje, które
funkcjonowały bez represyjnych struktur hierarchicznych. Z pewnością to nie ludzka
natura jest przyczyną tego, że ludzie wzajemnie wyrządzają sobie krzywdę. Ludzie
żyjący w społeczeństwach, które stworzyły szlachetniejsze kultury, mają taką samą
naturę jak my, z cywilizacji Zachodu; to tylko nasze poglądy mówią, że jest inaczej.
Tolerancyjne i bardziej pokojowo nastawione społeczeństwa szanują zarówno męskie,
jak i żeńskie oblicza Boga, niebiańskie i ziemskie aspekty boskości. Skutkiem
ograniczenia wiary do jedynego zwierzchnictwa i jedynego oblicza Boga jest tyrania i
brutalność. Nieznajomość mrocznej strony historii chrześcijaństwa dopuszcza
istnienie wiary, która motywację okrucieństwa uważa za nie poddającą się zbadaniu.
Podtrzymywana przez strach wiara w jedynego Boga, który sprawuje swoją władzę na
szczycie hierarchicznego porządku, ma niszczycielskie konsekwencje. Ludzie przez
cały czas musieli określać, kto na szczeblach hierarchii znajduje się ponad nimi.
Każda rzecz, która odróżniała ludzi od siebie, czy to było pochodzenie, rasa, wyznanie
religijne, preferencje seksualne czy też pozycja ekonomiczno-społeczna, stała się
kryterium oceny, czy dany człowiek jest lepszy, czy też gorszy od drugiego.
Jednolitość i zgodność wewnątrz systemu religijnego ortodoksyjnych chrześcijan
wywodzą się z podobieństw i konformizmu, a nie ze współdziałania i harmonii
między występującymi różnicami. Różnorodność społeczeństwa jest najczęściej
uważana raczej za zagrożenie, a nie bezcenną wartość. Spokojne społeczeństwo to
takie, w którym wszyscy ludzie są jednakowi. W obrębie takiego systemu religijnego
seksizm czy rasizm są błędnie pojmowane jako prosta zamiana ról. Zamiast dominacji
mężczyzn nad kobietami, kobiety mogłyby dominować nad mężczyznami, zamiast
dominacji białych nad czarnymi, czarni mogliby dominować nad białymi. Nie ma
zrozumienia dla podziału władzy, współpracy czy tolerancji.

Wiara w całkowicie niebiańskiego Boga, oddzielonego od spraw ziemskich,
wywarła ogromny wpływ na sposób traktowania przez człowieka jego środowiska
naturalnego. Wraz z rozprzestrzenianiem się ortodoksyjnej religii chrześcijańskiej,
wyrażane w obrzędach znaczenie integracji aktywności człowieka ze zmianami pór
roku, zostało w znacznym stopniu zmniejszone. W czasie świąt zaczęto czcić
wydarzenia biblijne, nie związane w żaden sposób ze zmianami pór roku. Koncepcja
liniowej natury czasu, która zastąpiła dawniejszy pogląd o jego naturze cyklicznej, w
jeszcze większym stopniu odsunęła ludzi od przyrody. Nowoczesna nauka utwierdziła
ortodoksyjne poglądy o braku Boga w

świecie fizycznym poprzez przedstawienie go jako mechanicznej rzeczywistości,
całkowicie pozbawionej świadomości. Jednakże, jak mroczne by nie były momenty w
historii chrześcijaństwa, świadomość ich istnienia niekoniecznie prowadzi do
odrzucenia religii chrześcijańskiej. W całej historii byli chrześcijanie, którzy walczyli
z tyranią ortodoksów. Wielu z nich bardziej ceniło miłość i przebaczenie, niż strach i
karę, stawiając samostanowienie i zrozumienie nad uległość i ślepą wiarę. Mroczne
momenty w historii chrześcijaństwa nie były nieuniknioną konsekwencją natury
człowieka; był to rezultat bardzo specyficznej ideologii i struktury wiary. Gdy
zlekceważymy okropności, które miały miejsce w historii chrześcijaństwa,
zrezygnujemy z bliższego poznania religii chrześcijańskiej i jej obecności w naszym,
wydawałoby się, pozbawionym boskości współczesnym świecie. Bez bliższego
zapoznania się z nimi, działania destrukcyjne nadal będą odsuwać nas od Boga,
przyrody i samych siebie. Albowiem tylko przez zrozumienie i uwagę możemy
zatrzymać takie, groźne dla nas samych, zachowania. Możemy stwierdzić, że wysiłki
podejmowane celem przekonania nas, że Bóg żąda strachu i bezwzględnego
posłuszeństwa, są w rzeczywistości działaniami służącymi kontrolowaniu naszych
poczynań i naszego życia duchowego. Możemy zorientować się, że wiara w jedynie
słuszną władzę leży u podstaw szowinizmu, rasizmu i totalitaryzmu. Możemy zrobić
krok w kierunku świata, w którym cenione będą wszelkie różnice, wolność i godność
człowieka i zrealizować marzenie o ludzkości swobodnie postępującej w zgodzie z
samą sobą."
- cytaty z książki Helen Ellerbe " Ciemna strona historii chrzescijanstwa "
Tytuł oryginału:
The Dark Side of Christian History by Helen Ellerbe Morningstar books





Więc po co były te krucjaty, skoro Janicki twierdzi, że Kościół nie musiał z nikim walczyć, ponieważ nie miał wrogów? To z kim walczyli z duchami? 

Kamil Janicki, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego,  Bajko? pisarz Dam: pierwszych, upadłych, złotego wieku, żelaznych, ze skazą, polskiego imperium, przeklęte, niepokorne. Wyszła Saga. 
Wprost arcyznawca kobiet. 

Rozumiem, że każdy ma inne postrzeganie świata, że każdy ma swoje zdanie na dany temat i każdy ma prawo do jego wyrażania. 
Jednak, moim zdaniem, teksty Kamila Janickiego na różnych portalach np. Onet.pl czy wielkahistoria.pl. to nieudolna próba manipulacji historycznymi faktami, to zakłamywanie historii. 

Piszę o tym tylko dlatego, że internet jest dzisiaj dostępny praktycznie dla każdego, młodzi ludzie szukają informacji, szukają dodatkowej wiedzy, i widząc taki artykuł, pod którym podpisuje się "historyk", to te brednie łykną jak ryba haczyk. 


Tutaj autor umiejętnie manipuluje czytelnikiem, wmawiając, że właśnie to inni są manipulatorami a on głosi tą "jedyną i prawdziwą prawdę"... 

Pisze Janicki :" Dwie krótkie wzmianki. Łącznie nie więcej niż trzydzieści słów… A jednak na ich bazie budowano całe opowieści." - jakby pisał o sobie, dokładnie w taki sposób tworzy swoje teksty. 



Odkąd pisowska wataha sprawuje swoje dyktatorskie i prymitywne rządy, to nastąpił wylew stron internetowych siejących dezinformacje historyczne i głoszące" jedyną prawdę" zgodną z ideologią dyktatora i jego popleczników. 

niedziela, 25 lipca 2021

Słowiańskie Święto Peruna

 Perun - slowianski bóg wojny, siły, męstwa, władca gromu, grzmotu i błyskawicy. Mężczyzna w sile wieku ze złotymi lub srebrnymi włosami, jeżdżący na białym rumaku albo w rydwanie; bóg-wojownik uzbrojony w miecz, maczugę albo bitewny topór. Miejsca gdzie uderzył piorun uważane były za święte i posiadające ogromną moc. Symbolem Peruna był dąb. Czczony więc go w zagajnikach dębowych tzw. "peryniach", gdzie palił się święty ogień pilnowany przez kapłanów.

"Perun" ilustr. Mariola Birus 



Szukając informacji dotyczących świąt Peruna trafiłam na bardzo ciekawą stronę, z której poniższy tekst zacytowałam. 

Mile zaskoczył mnie również ich sklep oferujący koszulki czy bluzy z symboliką slowianską. Nadruki z motywami słowiańskich postaci fantastyczne. Przykładówe zdjęcia produktów pod artykułem. 

Polecam https://slava.pl/

// Perun - bóg grzmotów i piorunów

Perun, słowiański bóg piorunów i grzmotów, podobnie jak grecki Zeus czy nordycki Thor, był jednym z najważniejszych w całym panteonie bóstw. Jego imię związane jest z uderzeniem, czasem jest tłumaczone jako "ten, który uderza". Mitologia słowiańska ukazuje go jako przeciwstawienie Welesa, pana podziemi i zaświatów. Jego walka z Wijem jest metaforą walki dobra ze złem. 


Jak wygląda Perun? Jego moc objawia się w dębie, a także zwierzętach takich jak wół, baran, byk czy gołąb. Jego atrybutem jest topór, który posiada właściwości magiczne chroniące przed siłami nieczystymi i chorobą. Choć kult Peruna poświadczony w źródłach został jedynie na Rusi, najprawdopodobniej występował na terenie całej Słowiańszczyzny - imiona bogów często były tabu i nie można było ich używać.


Kult Peruna przybierał różne nazwy oraz formy, w zależności od lokalizacji, co potwierdza staroruskie stwierdzenie Perun jest mnóg, a także nazwy miejscowości, jak np. Prohn czy Perunovac.


Święto Peruna - dawne obrzędy

Przypadające na 20. lipca Święto Peruna to typowo męskie święto, podczas którego proszono słowiańskiego władcę piorunów i boga deszczu o przychylność, która zapewniłaby udane plony. To, jak wyglądało niegdyś pozostaje w sferze domniemań - brak jest źródeł, które by je opisywały. Pewne jest jednak, że kult Peruna istniał i był czczony na terenie Rusi aż do czasu chrystianizacji - posąg postawiony w 980, przedstawiający Peruna jako rosłego mężczyznę z siwymi lokami i złotym wąsem, w 988 roku został zniszczony po chrzcie Włodzimierza Wielkiego.


Znakiem Gromowładcy był sześciobok foremny, którego wierzchołki łączyły się ze środkiem - rzeźbienie lub rysowanie tego znaku zapewnić miało bezpieczeństwo i ochronić przed uderzeniem pioruna - w niektórych regionach zwyczaj ten przetrwał aż po dziś dzień.



Święto Peruna dziś

Rodzimowiercy Słowiańscy czczą Peruna po dziś dzień. Obchody związane są z zawodami sportowymi na cześć Peruna, podczas których mężczyźni zmagają się ze sobą w różnych dyscyplinach. Zgromadzenia odbywają się pod dębami, towarzyszy im biesiadowanie, a także postrzyżyny - święto podczas którego młodzi chłopcy przechodzą spod opieki matki do opieki ojca i stają się mężczyznami. 

Perun to najważniejsze bóstwo słowiańskie. Ten słowiański bóg deszczu i władca piorunów obecny jest także na naszych koszulkach. Oferowane przez markę Slava słowiańskie koszulki męskie z nadrukiem z symbolem Gromowładcy przygotowaliśmy z myślą o wszystkich tych, których interesuje mitologia słowiańska. Sprawdź!

Zachęcamy do odwiedzenia naszego sklepu oferującego koszulki słowiańskie!

// za:slava.pl






Edit: 26.07.2021
Kilka uwag dotyczących mojego artykułu na temat święta Peruna pod linkiem Tutaj polecam. 


piątek, 23 lipca 2021

Kto ciebie śliczna tęczo wymalował?

  

A kto ciebie, śliczna tęczo,
Siedmiobarwny pasie,
Wymalował na tej chmurce
Jakby na atłasie?
[...]
Maria Konopnicka "Tęcza" 


„Symbolu nie należy mylić ze znakiem, ponieważ nie jest on konwencjonalny i intelektualny, ale odwołanie wrażliwej wyobraźni do duchowości, którą sugeruje bez oznaczania go”

- Anne Souriau, Słownictwo estetyk

Symbolika, Symbole - temat rzeka. Ogólnie symbolem nazyamy obiekt, który reprezentuje coś innego przez skojarzenie, podobieństwo lub konwencję. 
Wielka szkoda, że Polacy mają niewielką wiedzę o swoich rodzimych symbolach i o symbolice jako takiej. 
  Do spłodzenia tego artykułu skłoniło mnie pewne zdarzenie, które miało miejsce w Polsce w Lublinie przed  siedzibą TVP.
 Otóż, aktywiści przed budynkiem TVP na chodniku na malowali kredą tęczę i napis "czarnek out". 
Wzburzeni pracownicy tvp wezwali policję. 
Padłam. 
Śmiać się czy płakać? 
Kredowa tęcza 🌈 w dzisiejszej Polsce jest "przestępstwem" ściganym przez policję? 
Na szczęście policjanci nie dopatrzyli się znamion przestępstwa w chodnikowym malunku uffff  
Postanowiłam wytropić tą kontrowersyjną tęczę... Co tak naprawdę symbolizuje, teraz i w dawniejszych czasach... Może to jakiś szatański symbol hmm a więc ;

#Tęcza/ #arc-en-ciel/ #rainbow 

Zacznę od najciekawszej informacji 😉 

Tęcza, tak bardzo znienawidzony przez polskich katolików symbol, swój zapis ma w starym i nowym testamencie, i wcale nie symbolizuje nic złego, wręcz przeciwnie:
 "
  • W Starym Testamencie tęcza jest symbolem przymierza pomiędzy Bogiem i człowiekiem, jest obietnicą złożoną przez Boga Jahwe Noemu, że Ziemi nie nawiedzi już więcej wielka powódź (Stary TestamentRdz 9,13)[42]. Tęcza stała się nawet symbolem ruchu w judaizmie, zwanego B'nei Noah. Członkami B’nei Noah są nie-żydzi, którzy kontynuują drogę wielkiego przodka, jakim był Noe. Ruch ten ma korzenie w tradycji żydowskiej, a szczególnie w Talmudzie[43]. Jest także wymieniona w Mądrości Syracha jako jeden z przejawów stworzenia, które domaga się oddawania Bogu czci (Syr 43,11-13).
  • Nowym Testamencie tęcza pojawia się w Ap 4: A Zasiadający był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu – podobna z wyglądu do szmaragdu[44] oraz Ap 10: I ujrzałem innego potężnego anioła, zstępującego z nieba, obleczonego w obłok, tęcza była nad jego głową, a oblicze jego było jak słońce, a nogi jego jak słupy ogniste[45]." za:Wikipedia 

Czy porównanie tęczy do szmaragdu i do symbolu pojednania i obietnicy jest czymś złym? 
Ok, może katolicy nie znają swojej religii aż tak dobrze lub większość w ogóle nie czytała nigdy ST czy NT, a na kazaniach zamiast przykładnie słuchać co pasterz prawi, to bujali w obłokach lub knuli plan zemsty na sąsiedzie, który swawolnie posadził bluszcz przy płocie, który to nikczemnie pełznie po nim i wysysa z niego magiczną energię. Dosłownie tragedia dla polakatolika, gdy zielsko sąsiada dotyka płotu. Cóż mniejsza z tym. 

Więc w magicznych księgach chrześcijańskich, będącym źródłem natchnienia dla polakatolików, tęcza to pozytywny symbol. 

 Nastepnie;


Płanetnik/chmurnik/obłocznik

Płanetnik (inne nazwy: chmurnikobłocznik[1]) – postać z wierzeń słowiańskich, demoniczna lub półdemoniczna istota uosabiająca zjawiska atmosferyczne.

Wierzono, że płanetnicy kierują chmurami, zsyłają burzę i grad[1]. Nazwa „płanetnik” pochodzi od łacińskiego słowa planeta i jest stosunkowo młoda[2], w przeciwieństwie do prawdopodobnie oryginalnych form rodzimych „chmurnik” i „obłocznik”[3]. Na południowej Słowiańszczyźnie w wyniku nałożenia się funkcji doszło do utożsamienia płanetników (zwanych tam zduhaczami) ze żmijami[2][1].

Płanetnikami zostawały dusze zmarłych nagłą śmiercią i samobójców (głównie wisielców i topielców)[3]. Wyobrażano ich sobie jako wysokich starców w szerokich kapeluszach bądź jako małe stworki[4]. Z Płanetnikami utożsamiano w większości gazdów karpackich i podhalańskich, którzy pełnili funkcje lokalnych uzdrowicieli parających znachorstwem. Płanetnik był „bocorem” – pierwowzorem słowiańskiego „szamana”, który odstręczał wiejskie chałupy od upiorów i złośliwych duchów. Wierzono, że dusze zmarłych śmiercią samobójczą Płanetników powracały do świata żywych jako zduhacze. Z kolei, ciała takich pozostawały związane przekleństwem pod postacią żmija, do czasu wypełnienia się losu Płanetnika, który jako samobójca aspirował, by powrócić zza grobu i ponownie stawić czoła upiorom.

Zależnie od okoliczności, płanetnicy mogli być ludziom przychylni albo wrodzy[4]. Ich przychylność można było zyskać rzucając mąkę na wiatr lub do ognia[3]. Przychylni płanetnicy zstępowali na ziemię i ostrzegali ludzi przed burzą oraz chronili przed suszą[3].

Płanetnikami byli również wybrani mężczyźni obdarzeni mocą kontrolowania pogody. Tuż przed burzą byli oni wciągani przez niebo[3] (względnie przez tęczę[1]) i toczyli w powietrzu walkę ze smokami powietrznymi symbolizującymi chmury burzowe i gradowe, względnie wychodzili na pole i odpędzali burzę magicznymi zaklęciami[4].

Mianem płanetników określano też ludzi przepowiadających jak również kontrolujących pogodę[3].

Postać płanetnika była często wspominana w literaturze okresu Młodej Polski, np. w Powieści o Płanetniku Antoniego Langego czy w Płanetnikach Władysława Orkana; także w twórczości Bolesława Leśmiana, np. w utworze Strój (z tomu Łąka). Bohater opowieści Syn boginki Adolfa Dygasińskiego także staje się płanetnikiem.




W greckiej czy słowiańskiej mitologii tęcza również nie jest negatywnym symbolem. Więc szukam dalej, może w literaturze czy sztukach plastycznych? 

O tęczy również napisał Antoni Kucharczyk:

Po długiej niepogodzie zajaśniało słońce,
Na niebie zachmurzonym, na kształt pół-obręczy
Zajaśniał łuk świetlany siedmiobarwnej tęczy,
Piją zbyteczne wody obydwa jej końce.
[...]

Tęcza Finiana (tytuł oryginalny Finian’s Rainbow) – amerykański musical z 1968 roku w reżyserii Francisa Forda Coppoli.

Tęcza występuje również w wielu utworach literatury międzynarodowej – należy tutaj wymienić takich twórców jak: Virginia WoolfWilliam WordsworthJohn KeatsRichard Dawkins czy David Herbert Lawrence.

Tęcza w sztukach plastycznychEdytuj

W ikonografii tęcza jest motywem pojawiającym się (za tekstem Apokalipsy) w scenach Sądu Ostatecznego, np. w dziełach Hansa Memlinga, Rogiera van der WeydenHieronymusa BoschaGiotta. Oznacza tron, na którym zasiada Jezus w czasie paruzji. Podobnie ukazany jest Chrystus na przedstawieniach w typie Maiestas Domini, znanych od wczesnego średniowiecza, przedstawiających chwałę tronującego Chrystusa.

Nazwa TęczaEdytuj



Symbol tęczy jest używany także we współczesnej kulturze jak np. Over the Rainbow (Ponad tęczą) w filmie z 1939 roku Czarnoksiężnik z Oz lub w piosence The Rainbow Connection („Tęczowe połączenie”) z filmu The Muppet Movie. Nazwę Rainbow („Tęcza”) nosi grupa rockowa założona w 1975 roku przez gitarzystę Deep Purple Ritchiego Blackmore’a. Tytuł RAINBOW otrzymał jeden z albumów japońskiej gwiazdy muzyki pop Ayumi Hamasaki, wydany w 2002 roku, a Rainbow – albumy piosenkarek Dolly Parton (1987) i Mariah Carey (1999).

Statek organizacji Greenpeace nazywa się Rainbow Warrior („Tęczowy Wojownik”). Został tak nazwany na cześć legendy Tęczowych Wojowników z plemienia Indian Kri, wedle której: Kiedy świat jest chory i umiera, ludzie powstaną jak Wojownicy Tęczy...[50]

Tęczowe Zloty są zlotami hipisów, którzy zbierają się z misją głoszenia idei pokoju, miłości, wolności i wspólnoty. Rainbow Family („Rodzina Tęczy”) to nazwa jednego z ruchów posthipisowskich[51].

Tęczowa flaga została użyta w niemieckiej wojnie chłopów w XVI wieku jako symbol nowej ery, nadziei i socjalnych zmian. Tęczowe flagi były również używane: jako symbol pokoju (zwłaszcza we Włoszech), reprezentowały terytoria imperium Inków oraz niezależnie społeczności Druzów na Bliskim Wschodzie i Żydowski Obwód Autonomiczny na rosyjskim Dalekim Wschodzie.

W 1921 roku na Międzynarodowym Kongresie Liderów Spółdzielczości przyjęto tęczową flagę spółdzielczości, była ona też używana w Polsce jako symbol ruchu spółdzielczego, m.in. Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem”[52]. Flagę zmieniono w 2013 roku[53], ale pozostała jako element logo niektórych spółdzielni i jako nazwa miesięcznika „Tęcza Polska”[54].

Tęcza jako symbol osób LGBT i ich równouprawnienia


W 1978 powstała tęczowa flaga. W latach 90. została przyjęta jako symbol międzynarodowej społeczności LGBT[55]. Różne kolory na fladze reprezentują różnorodność środowiska LGBT. Liczba kolorów różni się od tradycyjnie pojmowanej tęczy jako siedmiokolorowej. Tęcza LGBT posiada 6 kolorów (a poprzednio posiadała także 8). Tęczowa flaga LGBT używana jest często jako symbol tolerancji. Utożsamia się z nią przede wszystkim ruch społeczny lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych. Tęczową flagę można zobaczyć przede wszystkim na protestach i manifestacjach, w których biorą udział geje i lesbijki (np. na paradach równości) oraz przy wejściach do lokali gay-friendly[56].
/za:Wikipedia/


         Fot. Fotolia, gazetka.be

Polecam ciekawy artykuł Co z tą tęczą?

I nie doszukałam się nigdzie negatywnego znaczenia Symbolu tęczy. 

Polakatolicy nie znoszą Symbolu teczy ponieważ m.in. (W 6kolorach) jest symbolem ludzi LGBT. Ludzi, którzy w Polsce są poniżani, wysmiewani i odmawia się im praw do normalnego życia.
 Polacy w większości, to rasiści, homofobi i szowiniści.
Głupota i ciemnota pozwoliła, by krajem rządzili ludzie obłąkani, siejący nienawiść i dezorientację, deprawujacy dzieci i młodzież głupimi sloganami.
Pisowskie szambo wylało i odór pozostanie na długo.. 

Cóż, pozostaje wstyd, żal i niesmak.
A miało być tak wspaniale. 

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających z mojego drugiego domu 🇫🇷 😀

Sława!